Przemysław Pawlicki: Nie mogłem znieść komentarzy na mój temat. Przegraliśmy jeden mecz, a nie sezon (wywiad)

- Wszystko, co działo się po meczu w Lublinie, trochę mnie dotknęło. Przyznaję, że zawaliłem, ale z drugiej strony nie mogłem znieść wszystkich wpisów na mój temat - mówi nam Przemysław Pawlicki, żużlowiec MRGARDEN GKM-u.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: MRGARDEN GKM wygrał mecz z forBET Włókniarzem, a pan został bohaterem. Pojawiły się nawet porównania do Tomasza Golloba.

Przemysław Pawlicki, zawodnik MRGARDEN GKM-u Grudziądz: Traktuję to jako dodatkowe wyróżnienie. Doskonale pamiętam najlepsze akcje Tomasza Golloba. Bardzo się cieszę, że ktoś spojrzał na moją jazdę i przypomniało mu się to, co robił kiedyś nasz mistrz. Zostałem takim porównaniem bardzo wysoko podrzucony, ale zapewniam, że już zszedłem na ziemię. Wiem, że nadal czeka mnie bardzo wiele pracy.

Tydzień wcześniej w Lublinie jednak tak kolorowo nie było. GKM przegrał, a wszyscy mówili, że zabrakło punktów Pawlickiego. Jak poradził sobie pan z krytyką?

Przyznam szczerze, że trochę mnie to wszystko dotknęło. Żaden zawodnik, który wyjeżdża na tor, nie chce przyjeżdżać ostatni. Ja również mam ambicje. Prawda jest taka, że ten mecz mi ewidentnie nie wyszedł. Mam tego świadomość, ale uważam również, że nie powinno się wieszać na nikim psów po jednym słabym występie. W sporcie na tym najwyższym poziomie wpadki mają nawet ci wielcy. Daleko nie trzeba szukać. Wystarczy spojrzeć, co zrobił ostatnio Ajax Amsterdam, który odprawił najpierw Real Madryt, a w tym tygodniu Juventus Turyn. Powinniśmy pamiętać, że niespodzianki są częścią mojej pracy. Przyznaję, że zawaliłem, ale z drugiej strony nie mogłem znieść wszystkich tych wpisów na mój temat. Nie przegraliśmy przecież sezonu, tylko jeden mecz. Tak to jednak bywa i trzeba się z tym liczyć. Dobrze, że miałem wsparcie najbliższych.

Zobacz także: MRGARDEN GKM wydał milion złotych. 100 tysięcy może odzyskać już w tym sezonie

Czyli czyta pan, co piszą media i kibice?

Staram się w to nie zagłębiać, ale lubię być świadomy, co pisze się o mnie i moich kolegach. Wiem, ile pracy kosztuje nas ten sport. Niektórzy tego nie widzą i potrafią nas zrównać z ziemią po jednym meczu. Tego nie mogę pojąć. Rozumiem, gdyby tak surowe oceny pojawiły się po całym sezonie, ale my jesteśmy dopiero na początku drogi. Poza tym najlepsze w tym wszystkim jest to, że ja do obu meczów przygotowywałem się podobnie. Spędziłem tyle samo czasu na torze.

ZOBACZ WIDEO Bez Łaguty też można wygrać! Zobacz skrót meczu MRGARDEN GKM Grudziądz - forBET Włókniarz Częstochowa

A jak po meczu w Lublinie zareagowali działacze GKM-u i sztab szkoleniowy? Usłyszał pan pretensje?

Nie, nie usłyszałem od nikogo osobiście żadnych pretensji.

A jak skomentuje pan to, co działo się na treningach przed meczem z forBET Włókniarzem? Podobno nie był pan zbyt szybki i pojawiły się obawy.

Nie jestem mistrzem treningów i nie zamierzam nim być. Staram się przygotować jak najlepiej do meczu. W tym wszystkim chodziło o to, żeby przejechać jak najwięcej jednostek i wybrać te najlepsze. To się udało. Wynik mówi sam za siebie.

Trener Robert Kempiński powiedział, że był o pana spokojny, bo szybki silnik na grudziądzki tor został znaleziony i odstawiony już dawno.

Silniki na tor w Grudziądzu odłożyłem już tak naprawdę w zeszłym sezonie. To nie jest jednak tak, że skupiam się na tym, co było i nie sprawdzam niczego nowego. Akurat wynik w meczu z Włókniarzem Częstochowa zrobiłem na jednostce, która dopiero przyszła z serwisu. Tak naprawdę wyjechałem na niej tylko raz na treningu. Opinie, jak się prezentowałem, można było przeczytać w mediach. Zostawmy to już.

Po meczu w Lublinie pojawiła się propozycja skorzystania z silników Artioma Łaguty. Dlaczego pan nie chciał?

To nie tak, że nie chciałem. Doszła do mnie taka propozycja, że jeśli będę miał problem ze swoimi silnikami, to mogę potrenować na tych Artioma. Nie usłyszałem tego wprawdzie osobiście od niego, lecz od działaczy, ale i tak jestem bardzo wdzięczny. Nie skorzystałem z tej opcji, bo jeździłem dwa dni na swoich silnikach i czułem, że to mi wystarczy. Problem leżał gdzieś indziej. Odnalazłem już przyczynę i w Grudziądzu byłem pewny swego.

Zobacz także: Artiom Łaguta wrócił na tor. Świetne informacje dla MRGARDEN GKM-u

Kiedy przegraliście w Lublinie, to pojawiły się głosy, że to kompromitacja. Później Speed Car Motor pojechał do Gorzowa i mocno postawił się truly.work Stali. Może zatem wartość beniaminka jest wyższa, niż się niektórym wydaje?

Dokładnie. Już przed sezonem podkreślałem na każdym kroku, że nie ma sensu mówić o faworytach. Początek rozgrywek jest specyficzny. Ze względu na pogodę nasze silniki funkcjonują naprawdę różnie. Nie wszyscy od razu dają sobie z tym radę. Musi upłynąć trochę czasu, zanim niektórzy się połapią. Tego nie da się załatwić treningami punktowanymi, bo tam wszyscy przesiadają się z jednego motocykla na drugi. Weryfikacja przychodzi dopiero przy okazji pierwszej kolejki, kiedy każdy wyciąga to, co najlepsze. Niespodzianki u progu rozgrywek to dla mnie norma. A co do Motoru, to mam o nich pozytywne zdanie. Są osłabieni, ale walczą i robią to skutecznie.

Myśli pan, że ktoś jeszcze przegra w Lublinie?

Może być różnie. Proszę pamiętać, że my pojechaliśmy tam na pierwszy mecz. Rywal dysponował torem, którego zbyt dobrze nie znaliśmy. Kolejne zespoły pojadą już tam w innych okolicznościach. Będą wiedzieć, jak pojechali tam inni. Być może niektórzy przejadą się tam podczas zawodów juniorskich. Może im być nieco łatwiej. Ta twierdza jest na pewno do zdobycia.

Źródło artykułu: