[tag=21019]
Bartosz Zmarzlik[/tag], Maciej Janowski, Patryk Dudek, Bartosz Smektała i Maksym Drabik w kadrze na Speedway of Nations. 4 maja na półfinał do Landshut pojadą jednak tylko Zmarzlik, Janowski i Smektała, bo przecież w zawodach może wystartować tylko trzech zawodników. Dlaczego akurat oni? Trener reprezentacji Marek Cieślak mówi, że to nagroda za wyniki w sezonie 2018. Wziął drugiego i czwartego żużlowca cyklu Grand Prix oraz mistrza świata juniorów na dokładkę.
- Problem z kadrą na Speedway of Nations jest taki, że finał mamy pod koniec lipca, a skład trzeba podać na prawie trzy miesiące przed - mówi nam Cieślak.
- Za nami raptem dwie kolejki PGE Ekstraligi, a na tej podstawie trudno ocenić, kto, w jakiej jest formie. Nie ukrywam, że wybierałem za zasługi, czyli za to, jak ci zawodnicy jeździli rok temu. To jest oczywiście kłopot. Może nie tyle w kontekście półfinału w Landshut, ale finału na pewno.
Czytaj także: Cuda-wianki na towarzyskim meczu kadry
Trudno się z trenerem Cieślakiem nie zgodzić, zważywszy na fakt, że do finału pozostało jeszcze wiele czasu, a w piątce, którą wybrał, nie można już dokonać żadnych zmian. Podstawą do roszad jest wyłącznie druk L-4. Jeśli ktoś straci formę, to nikogo w FIM to nie obchodzi. Został wybrany, ma jechać.
Wybór tria Zmarzlik, Janowski, Smektała na Landshut wydaje się jednak optymalny. Zmarzlik to obecnie najlepszy polski żużlowiec i jego start w ogóle nie powinien podlegać dyskusji. Można by się jedynie zastanawiać, czy drugim seniorem powinien być Janowski, czy Dudek. Gdyby popatrzeć na statystyki, to wyżej stoją akcje zawodnika Falubazu, ale patrząc na liczby, należałoby wziąć duet Zmarzlik - Szymon Woźniak, a przecież za taki wybór Cieślak zostałby chyba ukrzyżowany.
Czytaj także: Nie wiemy, kto pojedzie w eliminacjach Grand Prix
ZOBACZ WIDEO Norbert Kościuch: Lubię trudne tereny i wyzwania. Bardzo chciałem PGE Ekstraligi