PGE Ekstraliga: Betard Sparta kopiuje wariant Jacka Frątczaka. Terapia wstrząsowa Vaclava Milika

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Vaclav Milik
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Vaclav Milik

Vaclava Milika nie ma w składzie Betardu Sparty na mecz z Get Well. Już zaczęły się spekulacje, że dni Czecha we wrocławskim klubie są policzone. Mówi się, że przyjdzie za niego Daniel Bewley lub Greg Hancock. W Sparcie zaprzeczają.

Vaclav Milik nie pojedzie w niedzielnym meczu Betardu Sparty Wrocław z Get Well Toruń, ale to wcale nie znaczy, że wrocławski klub chce się pozbyć Czecha. W Sparcie dementują kuluarowe informacje, jakoby szykowali się wymiany z PGG ROW-em Rybnik, czyli Milik za Daniela Bewleya. Mówią, że to byłoby nielogiczne, skoro Bewley jest obecnie za słaby na to, by jeździć w Nice 1.LŻ. Ostatnio nie załapał się nawet do składu rybnickiej drużyny.

Za odstawieniem Milika nie kryje się też chęć błyskawicznego sprowadzenia Grega Hancocka. Raczej należałoby mówić o terapii wstrząsowej, jaką zastosowano wobec Czecha. O ile bowiem Milik jeszcze jako tako pojechał na inaugurację, o tyle w drugim meczu, na domowym torze, nie przywiózł ani jednego punktu. Na dokładkę w jednym z biegów wywiózł kolegę z drużyny i pomógł w ten sposób Piotrowi Protasiewiczowi ze Stelmet Falubazu Zielona Góra. Na szczęście dla Sparty nie odbiło się to na końcowym wyniku.

Czytaj także: Lider Sparty podpadł sponsorom kadry

W Sparcie liczą, że odstawienie od składu da Milikowi do myślenia i sprawi, że nastąpi w nim zmiana. Poza wszystkim wrocławianie mają nadwyżkę zawodników. Taki Gleb Czugunow też zgłasza aspirację do jazdy w wyjściowym składzie, więc uznano, że teraz jest najlepszy moment na to, by dać mu szansę kosztem Milika.

ZOBACZ WIDEO Czy polscy żużlowcy są traktowani po macoszemu?

W ogóle skład Sparty na mecz z Get Well jest taką grą z zawodnikami. Milik dostał do myślenia, Czugunow ma okazję pokazać, że stać go na więcej, a przecież nie wolno zapominać o Jakubie Jamrogu, który dostał numer prowadzącego parę. Po dwóch meczach odezwały się głosy, że Jamróg jest traktowany po macoszemu, że jedzie do pierwszego biegowego zera, ale teraz ma szansę zmienić swoje położenie. W końcu zacznie mecz z wewnętrznych pól. Na dokładkę w duecie z Maxem Fricke, a nie mocnym Taiem Woffindenem.

I jeszcze jedno. Wariant z Milikiem to nic innego jak kopia ubiegłorocznej akcji menedżera Get Well Jacka Frątczaka, który na mecz do Leszna nie zabrał dołującego wówczas Pawła Przedpełskiego. Dla Polaka pauza miała być sygnałem ostrzegawczym, ale przede wszystkim okazją do odpoczynku i przemyślenia tego, co robi źle.

Czytaj także: Ostafiński: Jak zepsuć żużel mimo pięknej pogody

Swoją drogą, to w Sparcie mieliśmy ostatnio kadrową stagnację, więc może trener Dariusz Śledź dobrze zrobił, decydując się na duże przetasowanie. A tak na marginesie, to tak Czugunow, jak i Fricke muszą bardzo poważnie podejść do meczu. Kto wie, czy ustawienie ich obu w roli doparowych nie jest dla nich swego rodzaju testem. Lepszy wywalczy miejsce w składzie na kolejny mecz, a za słabszego wróci do składu Milik.

Źródło artykułu: