PGE Ekstraliga. Artiom Łaguta porażkę GKM-u bierze na siebie. Zawalił kluczowy bieg
- Zawaliłem - mówi Artiom Łaguta po meczu Stelmet Falubaz Zielona Góra - MRGARDEN GKM Grudziądz (46:44). Jego słowa brzmią o tyle zaskakująco, że Rosjanin był przecież czołową postacią swojej drużyny.
Po nim w całym spotkaniu mieliśmy wynik 43:41, zatem o wszystkim zadecydował ostatni start. W nim biegowy remis dał meczowe zwycięstwo Stelmet Falubazowi. - Czego zabrakło? Szczęścia - stwierdza Łaguta. - Falubaz jest bardzo mocną drużyną, ale nam też nie brakuje siły. Poradzimy sobie. To dopiero początek sezonu - dodaje.
Zobacz: Gigantyczna kontrowersja po meczu Falubaz - GKM. Trener gości nie wie, co o tym myśleć
Wyjazdy są prawdziwą zmorą MRGARDEN GKM-u Grudziądz. Przed rokiem drużyna Kempińskiego była o krok od triumfu w Częstochowie (koniec końców mecz zakończył się remisem 45:45), teraz niewiele brakowało do zwycięstwa w Zielonej Górze. - Ale jest w porządku, bo potem mamy przecież rewanż u siebie. Mam nadzieję, że poradzimy sobie lepiej i wyszarpiemy bonus - przyznaje Rosjanin.
ZOBACZ WIDEO Co z żużlem w Warszawie? Problemów nie brakujeDla Artioma Łaguty był to dopiero pierwszy mecz PGE Ekstraligi w tym sezonie. We wcześniejszych dwóch spotkaniach nie pojechał z powodu kontuzji obojczyka. - Jeszcze nie jestem w takiej formie, jak zawsze. Muszę trochę pojeździć, ale będzie coraz lepiej - zapewnia. Mimo ligowego debiutu, po rosyjskim żużlowcu nie było widać śladów kontuzji. - Może tak wyglądało, ale na torze czasem odczuwałem ból na wirażach. Ale spokojnie, dam radę - zdradza.
- Oczywiście, że przed meczem był stres, bo to był dla mnie tegoroczny debiut. Najważniejsze, że zrobiłem swoje punkty. 11 to prawda nie 15, ale w żużlu nie zawsze się wygrywa. Zwłaszcza, że to był mecz wyjazdowy, a miejscowi zawsze lepiej sobie radzą - komentuje Artiom Łaguta.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>