[tag=1144]
Artur Mroczka[/tag] doznał kontuzji 7.04 na torze w Gdańsku. W wyjazdowym meczu ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk zawodnik złamał kość łódeczkowatą. Szacowano, że rozbrat żużlowca z motocyklem potrwa około miesiąca. Ten termin powoli dobiega końca, ale Mroczka nie doszedł jeszcze do pełnej sprawności i jest już niemal przesądzone, że absencja wydłuży się.
Wychowanka GKM-u Grudziądz zabraknie na pewno w niedzielę, gdy w ramach piątej rundy Nice 1.LŻ tarnowianie ugoszczą na swoim obiekcie ekipę Orła Łódź. - Nie ma szans żeby Artur wrócił na niedzielną potyczkę. Nie ma takiej fizycznej możliwości - rozwiewa wątpliwości menedżer Tomasz Proszowski.
Spotkanie z drużyną Lech Kędziory będzie trzecim, w którym Unia nie będzie mogła skorzystać z Mroczki. Pod znakiem zapytania stoi także jego start tydzień później, gdy tarnowianie wybiorą się do Gniezna mierzyć swoje siły z Car Gwarant Startem.
CZYTAJ TAKŻE: Chmiel potwierdził formę. Czaja wreszcie skuteczny (noty)
ZOBACZ WIDEO Zagar miał kosmiczną ofertę z Motoru. "Można było spaść z krzesła"
Na szczęście sztab szkoleniowy Unii nie musi już wystawiać w składzie trzech juniorów, w tym jednego pod numerem seniorskim. W minionym tygodniu, tuż przed wyjazdem do Rybnika, po kilkunastu dniach trudnych negocjacji dopięto wypożyczenie z OK Bedmet Kolejarza Opole - Ernesta Kozy. - Nie chcę zdradzać szczegółów rozmów. Cieszymy się, że udało nam się go sprowadzić - ucina Proszowski.
Wychowanek Jaskółek wrócił do macierzystego klubu po trzech latach przerwy. Jak na debiut i pierwszy w tym sezonie mecz o poważną stawkę spisał się przynajmniej przyzwoicie. W czterech startach wywalczył pięć oczek, a dorobek okrasił zwycięstwem w pierwszym biegu, dorzucając najlepszy czas dnia. Dorobek mógł być wyższy, gdyby nie defekt na punktowanej pozycji. Żużlowiec udowodnił ponadto, że mimo braku występów w rozgrywkach ligowych nie zatracił swojego największego atutu, błyskawicznych wyjść spod taśmy
- Nie ulega wątpliwości, że mecz ROW-em trzeba mu zapisać na plus. Wypadł obiecująco. Do tej pory brał udział tylko w sparingach i treningach, a to nie to samo, co potyczka ligowa. Praktycznie z marszu pojechał na tor najsilniejszego zespołu w Nice 1 LŻ, a i tak świetnie sobie poradził. No i na co należy zwrócić uwagę, nie woził się, tylko gryzł owal. Z tym większym spokojem czekamy na spotkanie w Tarnowie, bo ten obiekt nie jest mu obcy - wyjaśnia.
Wygląda na to, że ściągając Kozę, drużyna zyskała godnego zastępcę Mroczki, a sztab szkoleniowy zagwarantował sobie komfort psychiczny. Nie trzeba już nerwowo obgryzać paznokci i odliczać dni do powrotu jednego z liderów. Drużyna jest zabezpieczona, a 29-latek może się skupić na spokojnym wyleczeniu urazu.
CZYTAJ TAKŻE: GKSŻ zawiesił licencję toru w Pile