W trzeciej kolejce PGE Ekstraligi grudziądzanie bardzo mocno postraszyli Stelmet Falubaz. Dość powiedzieć, że do ostatniego wyścigu mieli realną szansę na odniesienie wyjazdowego zwycięstwa w Zielonej Górze, co byłoby nie lada sensacją. Koniec końców drużyna Roberta Kempińskiego poniosła 30. wyjazdową porażkę od momentu powrotu do żużlowej ekstraklasy, przegrywając 44:46.
- Czego zabrakło? Dwóch punktów - żartuje Krzysztof Buczkowski. Mówiąc poważnie: byliśmy bardzo solidnym zespołem, każdy dorzucał cenne punkty. Staraliśmy się jak najbardziej potrafimy i szkoda, że nie udało się wygrać. Z drugiej strony jesteśmy coraz bliżej, by w końcu zwyciężyć na wyjeździe - podkreśla.
Zobacz: Norbert Krakowiak nie do poznania. Silnik od najlepszego tunera na świecie robi robotę
- Wygracie w tym roku na wyjeździe? - dopytujemy żużlowca MRGARDEN GKM-u Grudziądz. - Za nami dopiero trzy kolejki, przed nami jeszcze pięć trudnych spotkań na wyjeździe. Myślę, że szansa jest. Jesteśmy zmobilizowani, by awansować do play-off - stwierdza Buczkowski.
ZOBACZ WIDEO Sensacja wisiała w powietrzu! Zobacz skrót meczu Stelmet Falubaz Zielona Góra - MRGARDEN GKM Grudziądz
- Jesteśmy profesjonalistami. Każdy z nas chce wygrywać nie tylko u siebie, ale też na wyjeździe. Przecież z tego mamy chleb. Jest światełko w tunelu, że jesteśmy coraz bliżej wyjazdowego zwycięstwa - dodaje.
Swoją drogą tak zaciętego spotkania w Zielonej Górze mogłoby nie być, gdyby nie bardzo dobra dyspozycja właśnie Buczkowskiego. W swoich trzech pierwszych wyścigach był nie do złapania, później przywiózł "śliwkę", by w 14. biegu znów przyjechać na 5:1 z Kennethem Bjerre. Do pełni szczęścia zabrakło lepszego rezultatu w ostatniej gonitwie. Mimo wszystko 12 punktów z dwoma bonusami w sześciu startach to świetny rezultat.
Zobacz: Był tak skupiony, że nie wie, czy drgnął. Martin Vaculik tłumaczy kontrowersyjną sytuację
- Na pewno lubię jeździć w Zielonej Górze, z tym torem wiąże się przecież mój brązowy medal IMP. Może już trochę stary, ale teraz wypadało sobie te wspomnienia odświeżyć. Tor w Zielonej Górze jest podobny do tego w Grudziądzu. Pamiętam, że gdy przyjeżdżałem z Polonią Bydgoszcz czy Unią Tarnów, zawsze przygotowywałem się w Grudziądzu - przypomina Buczkowski.
- Do tego dochodzą motocykle, które przygotowują mi panowie Ryszard i Daniel Kowalscy. Bardzo się z tego cieszę, bo po marazmie w ubiegłym roku odzyskałem wigor i chęć do jazdy - mówi wychowanek grudziądzkiego klubu.