Prezes Stelmet Falubazu: Musieliśmy zrobić rewolucję. Choćby po to, żeby dowiedzieć się, na co stać Jensena

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Adam Skórnicki w rozmowie z Michaelem Jepsenem Jensenem
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Adam Skórnicki w rozmowie z Michaelem Jepsenem Jensenem

- Nie możemy myśleć o lidze przez pryzmat jednego meczu. Nie powalczymy o medal bez silnego Jensena i juniorów, dlatego Adam Skórnicki dobrze zrobił, że dał mu szansę po trzech zerach - uważa Adam Goliński, prezes Stelmet Falubazu.

Przed meczem w Gorzowie, mieliśmy w składzie Stelmet Falubazu Zielona Góra wielką rewolucję. Wielu ekspertów pukało się w czoło, mówiąc, że to błąd. Najsłabsze wydawało się to, że Michael Jepsen Jensen dostał rolę prowadzącego parę (numer 1), a z całego ustawienia wynikało, że w 12. biegu pojedzie z juniorem Norbertem Krakowiakiem. Tak się też stało. Na szczęście dla Falubazu, Jensen wygrał wyścig i to pomimo tego, że wcześniej przywiózł trzy zera. Falubaz wygrał w Gorzowie 49:41.

- Nie zrobiliśmy rewolucji dla rewolucji - tłumaczy prezes klubu Adam Goliński. - Jeśli mamy wjechać do play-off, to musimy się teraz nauczyć tej drużyny. Po paru meczach obserwacji uznaliśmy, że trzeba dać Jensenowi szansę, żeby zobaczyć, w jakim jest miejscu. Rok temu robił nam dobry wynik, więc tym bardziej trzeba było to zrobić. To dobrze, że menedżer Adam Skórnicki dał Jensenowi w Gorzowie szansę odjechania wszystkich biegów. Inna sprawa, że sytuacja i tak nie pozwalała na zmiany. Być może w następnym spotkaniu Jensen ponownie dostanie dobry numer.

Czytaj także: Hit w pigułce. Protasiewicz skradł show w derbach

- Nie możemy myśleć o lidze przez pryzmat jednego meczu - kontynuuje Goliński. - Pewnie, że bardzo chcieliśmy wyjazdowej wygranej, ale z drugiej strony nie mieliśmy noża na gardle. Nie powalczymy w tym sezonie o medale bez Jensena i juniorów. Musimy ich jednak w rundzie zasadniczej zbudować, a to jest proces. Dodam, że bardzo delikatny. W Stali już na przykład stracili Kildemanda. Za często go zmienili, już nic z tego nie będzie.

ZOBACZ WIDEO Paweł Miesiąc nie ma żadnych kompleksów. Każdy wyścig pokazuje jego karierę

Inni zmieniają, a Falubaz nie robi tego w ogóle. Nasz redakcyjny kolega Bartłomiej Ruta zauważył, że w Gorzowie zielonogórska drużyna sama się naprawiła. Przegrywała różnicą kilku punktów i choć menedżer nie rotował składem, to w pewnym momencie wyrównała i jeszcze wypracowała zaliczkę. - Tyle że w ten sposób zbudowaliśmy atmosferę i zespół, który świetnie ze sobą współpracuje. W Gorzowie było widać, że mamy drużynę, która wie, o co jedzie i czego chce. Jest w niej siła, jest komunikacja. Fajnie, że Piotr Protasiewicz postawił kropkę nad i, bo to go zbuduje. Nie zapominajmy też jednak o tym, że sygnał do ataku dał Vaculik, ogrywając w pierwszej serii Zmarzlika - komentuje Goliński.

Czytaj także: Chamski Zagar, kwasy w Motorze i perfekcyjny problem Get Well

Prezes Falubazu zdradził nam, że przed meczem była mała przepychanka między Stalą a osobami funkcyjnymi. - Gospodarze przygotowali pola startowe tak, że były one nierówne. Zewnętrzne były mocno zlane wodą, wewnętrzne suche. Na szczęście komisarz przypilnował wszystkiego tak, że przynajmniej na trasie mieliśmy dobre ściganie - kwituje prezes zielonogórzan.

Źródło artykułu: