Grand Prix: Patryk Dudek zamówił w Warszawie pokój z masażem, bo nie czuje się dobrze

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Patryk Dudek po wypadku.
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Patryk Dudek po wypadku.

W piątek Patryk Dudek miał wypadek na torze. Z impetem uderzył w bandę, długo pod nią leżał. Po kraksie nie wiedział co się z nim dzieje, ale we wtorek pojechał na mecz w Szwecji. - Wciąż się jednak rehabilituje - mówi Sławomir Dudek, tata zawodnika.

Zdrowie wydaje się największym problemem Patryka Dudka przed inauguracją Grand Prix (Warszawa, 18 maja, godz. 19.00, PGE Narodowy). Trener kadry Marek Cieślak mówi, że zawodnik wciąż ma w głowie ubiegłoroczną kontuzję. Doszły jednak też nowe problemy. 10 maja Dudek miał kraksę w meczu ligowym Stelmet Falubaz Zielona Góra - Speed Car Motor Lublin (54:36). Próbował zrobić sztuczkę, z której słynął Tomasz Gollob (tzw. dźwignia, czyli uniesienie nogi na dojeździe do łuku), ale nie wyszło. Dudek uderzył z impetem w bandę, długo pod nią leżał. W Falubazie mówią, że długo nie wiedział, co się z nim dzieje. Nawet się dziwili, że we wtorek Patryk pojechał na mecz ligi szwedzkiej.

- Patryk miał w Szwecji nie jechać, ale w poniedziałek rano wstał, czuł się dobrze, więc zdecydował się na start - tłumaczy Sławomir Dudek, ojciec i szef teamu zawodnika. - Ogólnie sytuacja jednak wygląda tak, że wciąż się leczymy. Trzy razy dziennie Patryk ma rehabilitację. Pewne rzeczy, jak siniaki, czy ból, nie znikają od razu. Od razu jednak mówię, że jakby nam w Grand Prix coś nie wyszło, to nie będziemy się tłumaczyli kontuzją.

- A słów Marka Cieślaka nie będę komentował. Jego opinia, ma do niej prawo. Mogę raz jeszcze dodać, że syn nie czuje się komfortowo, ale wzięliśmy w Warszawie hotel z masażem i zrobimy wszystko, żeby Patryk był jak najlepiej przygotowany do zawodów. Swoją drogą, to zastanawiam się, komu przeszkadza przysypywanie dolnej części bandy ziemią. Gdyby pozwolono to robić, Patryk nie wpadłby pod bandę - komentuje Dudek senior.

ZOBACZ WIDEO Dlaczego Jacek Frątczak zniknął z mediów? Menedżer zabrał głos

Wyjaśnijmy, że długie leżenie pod bandą sprawiło, że Dudka zatkało i zaczęło mu brakować tlenu. A jeśli chodzi o przysypywanie dolnej części, o którym mówi ojciec żużlowca, to kluby mają ten problem, że zgodnie z regulaminem, banda dmuchana ma mieć wysokość 120 centymetrów (jest to podyktowane m.in. względami bezpieczeństwa). W klubach mają zwykle lekką nadwyżkę (około 5 centymetrów), ale nie pozwala ona na odpowiednie obsypanie dolnej części bandy. Nie na takie, które uniemożliwiłoby podniesienie się modułu, gdy uderza w niego zawodnik.

Właściwe zabezpieczenie wiązałoby się z koniecznością nadsypania około 20 centymetrów nawierzchni. Wtedy jednak wysokość bandy nie byłaby zgodna z regulaminem. Wiemy jednak, że nowe, zamówione w tym roku bandy są wyższe od tych obecnie stosowanych i będzie możliwość obsypania ich materiałem z zachowaniem wymogu 120 centymetrów wysokości. Więcej o sprawie przeczytasz TUTAJ.

Źródło artykułu: