Drugi wyścig Grand Prix Sztokholmu. Na drugim łuku pierwszego okrążenia w Tomasza Golloba uderza Tai Woffinden, który dwa tygodnie później świętuje pierwszy mistrzowski tytuł (obecnie ma trzy). Polski żużlowiec uderza z dużą siłą o tor i traci przytomność. Ze szpitala docierają informacje, że Gollob doznał wstrząśnienia mózgu i przesunięcia siódmego kręgu szyjnego. Kontuzja nie przerwała jego sportowej kariery, ale i tak odcisnęła na niej duże piętno.
CZYTAJ WIĘCEJ: Przygotowania do Boll Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland (galeria)
Dla najwybitniejszego polskiego żużlowca była to wówczas najpoważniejsza kontuzja w historii startów w cyklu Grand Prix, w którym ścigał się od początku jego istnienia w 1995 roku. Przez blisko ćwierć wieku rywalizacji w tej formule wyłaniania najlepszego żużlowca na świecie - powstałej w miejsce jednodniowych finałów - była to z pewnością jedna z najgroźniejszych kraks. Los nie oszczędził wielu innych. Kontuzje to stały element sportu, żużla tym bardziej, bo mówimy o dyscyplinie, gdzie duża prędkość, brawura i kontakt między zawodnikami występują w każdym wyścigu. A tym, co dla wielu wydaje się wręcz niemożliwe, jest fakt, że motocykle pozbawione są hamulców.
Należy pamiętać, że milowym krokiem w poprawie bezpieczeństwa okazało się zastosowanie band dmuchanych. Pierwszy raz właśnie w GP w roku milenijnym. Epokowy wynalazek Tony'ego Briggsa, byłego nowozelandzkiego żużlowca, syna Barry'ego Briggsa, zaczął w bardzo dużym stopniu chronić zdrowie zawodników. Bandy te swoją rolę zaczęły spełniać od razu, ale mało kto wie, że z początku decydowano się na montowanie ich również na prostych, czyli tam, gdzie osiągane są największe prędkości, dochodzące nawet do 120 kilometrów na godzinę.
ZOBACZ WIDEO Inżynier z F1 pracuje nad sprzęgłem dla Łaguty. Niedługo zacznie nad silnikiem
Punktem zwrotnym okazał się jednak fatalny upadek Lukasa Drymla w Krsko w 2003 roku. Znajdujący się wówczas w życiowej formie Czech zahaczył o bandę na prostej startowej, z impetem uderzył o tor i gdyby nie pomoc ojca, udusiłby się własnym językiem. Dryml wrócił po dłuższym czasie do jazdy, ale nigdy już na poziom prezentowany przed paskudnym wypadkiem. Wkrótce zrezygnowano z band dmuchanych w tym fragmencie, a także po drugiej stronie toru.
Opłakane w skutkach bywają uderzenia o tor. W edycji 2014 pierwszą poważną kontuzję w wieloletniej karierze odniósł Greg Hancock. W Gorzowie legendarny Amerykanin uczestniczył w kolizji z Nielsem Kristianem Iversenem, uszkadzając dłoń, która dostała się w tylne koło motocykla rywala (ten poważnie uszkodził kolano). Wykluczyło to Hancocka z uczestnictwa w kolejnych zawodach i przerwało serię jazdy we wszystkich (177) przez kolejnych 19 lat.
W ostatnich latach na arenach GP najpoważniejsze problemy zdrowotne dopadały Jasona Doyle'a. W 2015 roku przed własną publicznością w Melbourne w ostatnim biegu sezonu zaliczył fatalny upadek tuż po starcie na pierwszym łuku. Uszkodzone kręgi szyjne mogły doprowadzić go nawet do kalectwa. W nowym sezonie Australijczyk wrócił do jazdy ze zdwojoną siłą i wyrósł na głównego kandydata do złotego medalu. Znów jednak dopadł go pech. W przedostatnim turnieju w Toruniu już pierwszym biegu na pełnej prędkości uderzył w bandę na drugim wirażu, łamiąc kość w lewym łokciu, uszkadzając bark i przebijając płuco. Rok później niezmordowany Doyle zdobył upragniony tytuł.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jacek Gajewski. Żużel według Jacka: Polak będzie w finale
Wielokrotnie zdarzało się, że w wyniku dramatycznie wyglądających kolizji nie dochodziło do poważniejszych kontuzji, a zawodnicy od razu wracali do jazdy. Często już w powtórce danego biegu. W 2017 roku w Daugavpils na prostej przeciwległej upadek zaliczyło aż trzech zawodników: Maciej Janowski, Matej Zagar i Bartosz Zmarzlik. Wszyscy kontynuowali zawody. Dziesięć lat wcześniej tyle szczęścia nie miał Wiesław Jaguś. Po bezmyślnym faulu ówczesnego mistrza świata, Nickiego Pedersena, nie ucierpiały kości Polaka, ale mocne uderzenie głową o tor sprawiło, że lekarze zakazali mu dalszej jazdy w turnieju.
Ściganie w żużlowej GP to nie tylko najwyższy sportowy poziom, ale co za tym idzie walka na absolutne maksimum możliwości. Walka z własnymi słabościami, na pewno też strachem, towarzyszy żużlowcom za każdym razem. Stawką jest najważniejszy tytuł, chwała i sława, rywalizacja jest do bólu indywidualna, gdzie każdy zdany jest tylko na siebie. Wypadki są niestety jej nieodzownym elementem.
W sobotę 18 maja na PGE Narodowym w Warszawie początek 25. edycji. W obecności 55 tysięcy kibiców odbędzie się Boll Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland.