[tag=20496]
Artur Czaja[/tag] bardzo kiepsko rozpoczął sobotnie spotkanie Nice 1.LŻ między jego Unią Tarnów i Orłem Łódź. W swoim pierwszym wyścigu był trzeci, w drugim natomiast czwarty, nawet nie łapiąc się na szprycę rywala. Jak się okazuje, wina leżała w sprzęcie wychowanka częstochowskiego klubu.
- Nie wiem, co stało się z pierwszym motocyklem. Zupełnie nie miałem startu ani trasy, stałem w miejscu. Już po pierwszym wyścigu czułem, że coś jest nie tak, ale nie byłem do końca przekonany. Pojechałem na nim jeszcze raz i muszę się przyznać, że to był mój błąd. Nie chciałem robić pochopnych ruchów i od razu zmieniać maszyny - tłumaczy Czaja.
Zobacz: Nice 1.LŻ. Daniel Kaczmarek celowo władował się w taśmę. Wiemy dlaczego
Gdy zmienił maszynę, wyraźnie odżył. - Na drugiej maszynie wygrałem dwa biegi, w kolejnym wyścigu też było dobrze. Najważniejsze, że po dwóch zerach potem potrafiłem zwyciężać. Gdyby nie to, byłoby źle. A tak jest całkiem nieźle - stwierdza Czaja, który w meczu z Orłem uzbierał dziewięć punktów w pięciu gonitwach.
ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta: Grisza jest twardy, ale to nie oznacza, że będzie lepszy
- Po tym, co działo się na początku, jestem strasznie zadowolony. Wygrałem dwa biegi i to nie z byle kim, bo to było bardzo trudne spotkanie. W każdym biegu pod taśmą stawali kozacy, było się z kim pościgać - podkreśla Artur Czaja.
Zobacz: Frekwencja na stadionach żużlowych: imponujące liczby na Włókniarzu
Kolejnym rywalem Unii Tarnów w Nice 1.LŻ będzie Car Gwarant Start Gniezno. Spotkanie zaplanowano na 9 czerwca.