[tag=5621]
Norbert Kościuch[/tag] trafił do Get Well Toruń z pierwszoligowego Orła Łódź. Zawodnik podchodził do tematu bardzo ambitnie. Liczył, że uda mu się zawojować PGE Ekstraligę. Po pierwszych spotkaniach można jednak odnieść wrażenie, że w zespole z Motoareny jest traktowany jak piąte koło u wozu. Dostaje niewiele szans. Jeśli zawodzą inni zawodnicy, to najczęściej pierwszym do zmiany i tak jest Kościuch. Sytuacja jest trudna. Żużlowiec krytykuje menedżera Jacka Frątczaka, ale jak słusznie zauważają niektórzy eksperci, ten też jest w bardzo trudnym położeniu. Drużyna nie punktuje, więc potrzebne są kombinacje taktyczne.
Były menedżer klubu z Torunia Sławomir Kryjom już wcześniej zwrócił uwagę, że wychowanek Unii Leszno powinien wziąć rozwód z Get Well. Jego zdaniem taka sytuacja wyszłaby na dobre obu stronom. Kościuch zacząłby jeździć i zarabiać, a w klubie doszłoby do oczyszczenia atmosfery i mielibyśmy jasno podzielone role. Tak było rok temu i torunianie w pewnym momencie złapali wiatr w żagle. Niewiele brakło, żeby rzutem na taśmę wjechali do fazy play-off.
- Nie ma żadnych wątpliwości, że dalszy związek Kościucha z Get Well nie ma sensu. Kiedy zawodnik publicznie krytykuje ludzi pracujących w klubie, to mamy jasny sygnał, że granica została przekroczona - mówi nam Michał Kugler.
ZOBACZ WIDEO Paweł Miesiąc nie ma żadnych kompleksów. Każdy wyścig pokazuje jego karierę
- Korzyści z zakończenia tej współpracy dla Get Well i zawodnika mogłoby być wiele. Wszystkie zostały już dokładnie odmówione. Mam jednak wrażenie, że o jednej rzeczy zapominamy. Chodzi o finanse. Torunianie wydali na Kościucha określone pieniądze i teraz mają szansę odzyskać część tych środków. Później mogliby je zainwestować w kogoś innego, bo chyba nie ma wątpliwości, że przebudowa zespołu jest konieczna. Pamiętajmy, że cały czas do wzięcia jest Greg Hancock. Get Well przegrał cztery mecze i jest źle, ale ciągle mają czas, żeby się przełamać. Potrzeba tylko konkretnych ruchów - dodaje były wiceprezes Stali Gorzów.
Niektórzy nie mają wątpliwości, że sytuacja Kościucha to temat na szerszą dyskusję, która powinna doprowadzić do zmian w regulaminie. - Nie może być przyzwolenia na to, że polscy zawodnicy zostają w polskich klubach kevlarami. Przepis o rezerwowym pod numerami 8 i 16 wymaga zmiany - grzmi Marian Maślanka.
- Mamy rozpisany piękny system szkolenia. Nad klubami wiszą konkretne wymagania, a tymczasem pozbawiamy polskich seniorów jazdy. Gdzie w tym wszystkim jest spójność? Rezerwowy tak, ale Polak do 23 roku życia. Jak najszybciej powinniśmy o tym zacząć rozmawiać. Jest tyle głosów, że musimy pomóc w rozwoju żużla na świecie. Wszystko brzmi fajnie, ale takimi ruchami doprowadzamy do tego, że problemy za chwilę będą mieć właśnie Polacy - podsumowuje były prezes Włókniarza Częstochowa.
Starszy Redaktor
W żużlu od zawsze, a w redakcji Sportowych Faktów od 12 lat. Autor felietonów "Szlaką pisane". W przeszłości związany również z Tygodnikiem Żużlowym. Poza c Czytaj całość