Australijczyk nie ma się czego wstydzić. Jedzie jak na mistrza świata i lidera przystało. Piętnaście punktów było najlepszym wynikiem wśród torunian w Lublinie. Ambitna postawa Get Well Toruń nie przyniosła zwycięstwa. - Wiedzieliśmy, że będzie bardzo trudno, tym bardziej z powodu powrotu Łaguty. Jechali bez AJ-a. Łaguta pokazał w sześciu biegach jak wielkim jest zawodnikiem. Byliśmy blisko zrobienia dobrego rezultatu. Pozostawiliśmy dobre wrażenie. Na szczęście bonus pozostaje sprawą otwartą - mówił zaraz po meczu Jason Doyle.
Brak Jacka Frątczaka, Norberta Kościucha i spotkanie scalające zespół miały pomóc torunianom w osiągnięciu dobrego wyniku. O ile w perspektywie meczu rewanżowego można mówić o dobrej prognozie, tak w Lublinie nie osiągnięto, tego czego chciano. - Oczywiście presja jest na menedżerze i na klubie. Jednak to my mamy wozić punkty. Teraz nie dopięliśmy swego, choć było blisko. Ten sezon będzie dla nas bardzo trudny, ale miejmy nadzieję wyjdziemy z tego obronną ręką - powiedział mistrz świata 2017.
Sytuacja Get Well jest nie do pozazdroszczenia. Złożyło się na to kilka rzeczy, w tym kontuzja Doyle’a w jednym ze spotkań. Adam Krużyński, przewodniczący rady nadzorczej klubu nie sieje jednak paniki, wierzy, że zespół współpracujący ze sobą ma szansę na odbicie się od dna. Torunianie muszą wziąć się w garść, aby utrzymać ligowy byt. - Wnioski? Tylko jeden, musimy zacząć zbierać punkty. Główna przyczyna naszego położenia jest taka, że nie mamy wyrównanej ekipy. W innych drużynach juniorzy robią po 6-7 punktów, a tym samym u nas piątka seniorów nie ma granicy błędu i musimy wygrywać w każdym wyścigu. Seniorzy czują na sobie presję, ale nie poddajemy się i postaramy się zwyciężyć w piątek - zaznaczył Doyle.
Zobacz także: Łaguta wchodzi z buta (siódemka kolejki)
Wielu zawodników przyjeżdżało w tym roku do Lublina po raz pierwszy w życiu, bądź po paru latach przerwy. Doyle ostatni raz przy Zygmuntowskich ścigał się pięć lat temu. Teraz był pod olbrzymim wrażeniem, jak wielki boom panuje tu na żużel. - Tor był bardzo fajny, ale to nie jest najważniejsze, lecz to co tu zastaliśmy. Fani klaskali nam, mimo że byliśmy drużyną przeciwną. Jeździmy po różnych stadionach, ale ci ludzie mają w sobie coś szczególnego. Oni kochają żużel, nawet jeśli drużyna miejscowa przegrywa. Atmosfera tutaj jest niesamowita. Lublin zasługuje na żużel na najwyższym poziomie - zakończył 33-latek.
ZOBACZ WIDEO Żużlowcy Get Well Toruń mogą czuć się urażeni słowami Przemysława Termińskiego