Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Trzeba było pozamiatać komandosa (felieton)

To się porobiło w Częstochowie. Włókniarz oberwał dwa razy u siebie, a w klubie jest tak nerwowo, że prezes Michał Świącik uderza publicznie pięścią w stół i nie kryje żalu do trenera Marka Cieślaka. Po co te nerwy prezesie? To trzeba odchorować.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Mecz Włókniarz - Sparta WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Mecz Włókniarz - Sparta.
Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.

***

Miesiąc temu wydawało się, że to Betard Sparta Wrocław będzie wielkim przegranym sezonu 2019. 3 maja wrocławianie przegrali z MRGARDEN GKM-em Grudziądz (50:40), stracili Macieja Janowskiego (kontuzja barku wykluczyła go na 3 tygodnie), a wszyscy zawodnicy, z wyjątkiem Taia Woffindena i Maksyma Drabika, byli bez formy. Wrocławianie jakoś jednak przetrzymali trudny czas i wyszli na prostą. Pod kreską znalazł się natomiast forBET Włókniarz. Teraz to w Częstochowie drżą o to, czy będzie play-off.

Włókniarz w krótkim czasie dostał dwa mocne strzały. Przegrał u siebie z Fogo Unią Leszno (31:59) i Betard Spartą (41:49). Nagle okazało się, że drużyna, o której mówiono, że ma najlepszego trenera, trzy mocne filary, niezłą drugą linię i rosnących w siłę juniorów, jest nic niewarta. Trener do bani, liderzy bez błysku, drugiej linii nie ma, a o juniorach to lepiej nie gadać. Prezes Michał Świącik zapowiada publicznie uderzenie pięścią w stół i wbija szpilki Markowi Cieślakowi. Po co te nerwy prezesie? To trzeba odchorować.

ZOBACZ WIDEO Drużyna Cieślaka znowu przegrała u siebie. Zobacz skrót meczu forBET Włókniarz Częstochowa - Betard Sparta Wrocław

Czytaj także: Jonsson ma niedowład palców. Jego L-4 to nie jest ściema

Tak sobie myślę, że wszystkie frustracje Włókniarza i działaczy tego klubu biorą się z faktu złej oceny sytuacji. Rok temu drużyna zajęła 4. miejsce, więc pomyślano, że wystarczy trochę pudru i delikatna kosmetyka, by w tym sezonie bić się o medale. Zapomniano jednak, że czwarte miejsce wzięło się z tego, że do połowy sezonu Fredrik Lindgren fruwał po torze niczym gość z innej planety. To zrobiło różnicę, dało kilka dodatkowych punktów. Do tego doszła świetna forma Leona Madsena i w Częstochowie mogli się cieszyć z play-off.

W tym roku ani Lindgren nie fruwa, ani Madsen nie jest taki fantastyczny i mamy problem, bo nagle okazuje się, że nie ma kto ciągnąć wyniku. Moim zdaniem to było jednak do przewidzenia. Przecież poza wymienioną dwójką Włókniarz ma Mateja Zagara, który już rok i dwa lata temu jeździł dobrze dopiero od połowy sezonu. Do tego dochodzą polscy seniorzy, którzy mogą, ale nie muszą.

Ktoś powiedział mi, że jak się chce bić o medale, to kupuje się Nickiego Pedersena i Martina Vaculika, a nie Pawła Przedpełskiego z młodym Jakubem Miśkowiakiem. A Włókniarz mógł mieć Vaculika i z perspektywy czasu widać, że klub popełnił błąd, odrzucając możliwość pozyskania Słowaka. Z komandosem Zagarem i tak są na razie tylko same kłopoty (trudny w prowadzeniu, ciężko się z nim pracuje). Na dokładkę Zagar finalnie wcale nie okazał się taki tani. Z powodu kontroferty z Speed Car Motoru Lublin trzeba mu było co nieco dorzucić. A można było dodać jeszcze odrobinę i mieć Vaculika, któremu Włókniarz odpowiadał z powodu bliskości do domu i trenera.

Cóż, czasu zawrócić się nie da, ale i też nie ma sensu podkładać ognia pod to, co jest. Ja akurat kompletnie nie kupuję opowieści o tym, że trener Cieślak jest tak nieudaczny, nie potrafi zrobić toru będącego atutem jego drużyny. To na pewno potrafi, ale nie wolno zapominać, że przed spotkaniem ze Spartą trwała walka, by doprowadzić nawierzchnię do stanu używalności po opadach. Wcześniej był status meczu zagrożonego. A tak poza wszystkim, to zawodnicy Włókniarza jeździli w tym roku na twardym, ale i też na lekko przyczepnym. Efekt w żadnym przypadku nie był w 100 procentach zadowalający. To tak na marginesie dyskusji o torze.

Moja dobra rada dla Włókniarza, to przeczekać ten kryzys, bo słońce (co pokazuje przykład Sparty) może zaświecić dokładnie w każdej chwili. Zresztą innego wyjścia nie ma. Zawodników na lepszych, w tej chwili, wymienić się nie da. Trenera chyba też. Wystarczy spojrzeć, co wyprawia Get Well Toruń w sprawie Jacka Frątczaka. Niby jest, niby go nie ma. W zasadzie wygląda to tak, że Frątczak wziął (poszedł) na L-4, a klub sprawdza, jak to wszystko funkcjonuje bez niego. Można oczywiście z Cieślakiem zrobić to samo, ale trzeba mieć jakiegoś Marka Lemona w zanadrzu. No i trzeba mieć przeświadczenie, że to wszystko ma sens.

Swoją drogą ciekaw jestem, czy wywiad, jakiego udzielił nam prezes Świącik, miał ciąg dalszy. To znaczy, czy powiedział Cieślakowi w twarz to wszystko, o czym mogli przeczytać nasi czytelnicy. Jeśli tak, to w porządku, to ja nie mam uwag. Inna sprawa, że taki wywiad powinien być następstwem prawdziwej, i takiej oczyszczającej burzy mózgów w klubie. O tym, że takie pranie brudów jest w Częstochowie potrzebne, świadczą nie tylko słowa prezesa, ale i publiczne uwagi Madsena do zachowania Zagara na torze. Te wszystkie pretensje ludzie Włókniarza muszą sobie wykrzyczeć w twarz.





KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Włókniarz zbudował skład, który daje 100-procentową gwarancję jazdy w play-off?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×