Jan Krzystyniak. Na pełnym gazie: Przypadek Frątczaka pokazuje, że jeden człowiek może rozwalić drużynę (felieton)

WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Jacek Frątczak
WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Jacek Frątczak

To koniec współpracy Jacka Frątczaka z Get Well Toruń. Takie rozwiązanie poparł Jan Krzystyniak. - Pokazał, że jeden człowiek może rozwalić całą drużynę - pisze w swoim najnowszym felietonie. Ponadto wskazał na ważną rolę Norberta Kościucha.

"Na pełnym gazie" to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca i szkoleniowca, a obecnie cenionego żużlowego eksperta.

***

Odejście Jacka Frątczaka z Get Well Toruń można ocenić w paru zdaniach. Był to pierwszy przypadek w historii polskiego, a być może i światowego żużla, który pokazał, że jeden człowiek może rozwalić całą drużynę. Decyzje jakie podejmował Frątczak doprowadziły do miejsca, w którym obecnie toruński zespół się znajduje, czyli na samym dole tabeli. Ta drużyna w ostatnich latach nie walczy o sukcesy i laury, tylko utrzymanie się w PGE Ekstralidze. Z Frątczakiem na stanowisku menedżera skończyłoby się prawdopodobnie najgorszym, a więc spadkiem do niższej ligi.

Zespół toruński ma mocne nazwiska i można z niego coś więcej wyciągnąć, niż jazdę o ligowy byt. Ostatni ruch z Norbertem Kościuchem był super manewrem. Otrzymał więcej niż jedną szansę i okazało się, że dał drużynie impuls do walki. W tym momencie działacze powinni robić wszystko, aby Norbert Kościuch robił punkty, bo wtedy będzie swoistym batem na zawodników zagranicznych. Można było bowiem odnieść wrażenie, że toruńscy stranieri stworzyli sobie w drużynie monopol. Nie odczuwali żadnego zagrożenia ze strony polskich zawodników.

ZOBACZ WIDEO W PGE Ekstralidze poza wyścigami na torze, jest też rywalizacja działaczy

Czytaj także: Presja, nerwy i brak wyników. Frątczak swoją pracę przypłacił zdrowiem

Zawsze byłem zwolennikiem montowania drużyn z jak największą liczbą Polaków. To zmusza zagranicznych żużlowców do większej pracy, większego wysiłku, a co za tym idzie, większych zdobyczy punktowych. Wobec tego gdy Norbert będzie robić punkty, to skończy się sielanka dla zagranicznych reprezentantów Get Well. Dotychczas Kościuch był odstawiany, odrzucany i najwyraźniej obcokrajowcy sądzili, że mogą robić co im się żywnie podoba.

Moim zdaniem było widać strach i dezorientację w oczach zagranicznych zawodników z Torunia w ostatnim meczu z truly.work Stalą Gorzów. Zauważyłem taki jeden moment, gdy Norbert do nich podszedł i został przez nich wręcz zignorowany. Sądzę, że tamtym panom nie pasuje to, że Norbert Kościuch punktuje, bo sami muszą się wziąć do pracy. Mam nadzieję, że Norbert tym występem załatwił sobie to, że nie będzie odstawiany po nieudanym wyścigu.

Zobacz również: Były menedżer Runego Holty skazany na 6 miesięcy w zawieszeniu

Uważam, że jeżeli torunianie chcą uratować sezon, to Norbert Kościuch powinien być ich oczkiem w głowie. Nie mówię, że będzie on lokomotywą ciągnącą zespół, ale wystarczy, aby był batem na zagranicznych.

Przed sezonem nie typowałem Get Well do spadku i to podtrzymuję. Widać, że zaczyna to iść w dobrym kierunku. W roli spadkowicza widzę beniaminka z Lublina, a torunianie są w stanie się utrzymać. Według mnie nie unikną jednak barażu, ale w nim zazwyczaj bywa tak, że wygrywa go drużyna z wyższej ligi.

Jan Krzystyniak

Źródło artykułu: