Oficjalnie: koniec współpracy Get Well Toruń z Jackiem Frątczakiem!

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Jacek Frątczak
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Jacek Frątczak

To już oficjalna informacja. Jacek Frątczak nie wróci do prowadzenia drużyny Get Well Toruń. Taką decyzję ogłoszono podczas wtorkowej konferencji prasowej. - Kończymy współpracę z menedżerem - przekazała Ilona Termińska, prezes klubu.

Jacek Frątczak drużynę z Torunia objął w trakcie sezonu w roku 2017, kiedy to zespołowi wiodło się fatalnie i widmo spadku głęboko zajrzało im w oczy. Zadaniem menedżera było uratowanie PGE Ekstraligi dla Aniołów. Cel udało się zrealizować po wygraniu barażu z gdańskim Wybrzeżem. Rok później Frątczak miał wprowadzić Get Well do fazy play-off i niewiele brakowało, a również ta sztuka by mu się udała.

W 2019 roku torunianie również mieli zawalczyć o pierwszą czwórkę, a tymczasem sezon rozpoczęli od pasma porażek. Autorski plan menedżera Frątczaka nie wypalił. Zakończenie współpracy to przyznanie się do błędu. - Wiedziałem, że ten dzień nastąpi, bo życie pisze swój scenariusz. Nie jestem w stanie kontynuować współpracy, fizycznie i psychicznie nie jestem w stanie dawać dużo od siebie. Od stycznia poważnie choruję, co jest spowodowane stresem i napięciem - powiedział na konferencji prasowej Jacek Frątczak.

Zobacz również: Geniusz kierownictwa Get Well Toruń czy zwykły fart?

- Odchodzę stąd szczęśliwy. Rok temu miałem siłę się podnieść z kolan, tym razem nie dałem rady. Poznałem tutaj fantastycznych ludzi i czułem się tu jak w domu. Teraz muszę się pozbierać fizycznie, jestem pod opieką lekarzy z Zielonej Góry - kontynuował.

- Kończymy współpracę z menedżerem. Pragniemy podziękować mu za dwa lata pracy organizacyjnej i merytorycznej - obwieściła z kolei prezes klubu, Ilona Termińska.

Czytaj także: Kościuch: Miałem chwile zwątpienia i różne telefony

Jacek Frątczak po porażce we Wrocławiu z Betard Spartą (36:54) udał się na L4. Pod jego nieobecność torunianie odjechali dwa spotkania. W Lublinie przegrali ze Speed Car Motorem 42:48, natomiast w piątek odnieśli pierwsze w tym sezonie zwycięstwo pokonując truly.work Stal Gorzów 49:40. Za prowadzenie drużyny odpowiedzialni byli Adam Krużyński, Karol Ząbik i Mark Lemon.

ZOBACZ WIDEO Czy bunt zawodników był potrzebny? Bartosz Smektała o odwołanym finale Złotego Kasku

Komentarze (130)
avatar
smoker
6.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Apator pogonil swinie. I do apatora nic nie mam. W koncu ktos pomyslal w tym zasluzonym klubie. 
avatar
RECON_1
5.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
To teraz pora na tysiąc analiz jego pracy przez redakcję... Swoją drogą czy w uratowaniu eligowego bytu dla Torunia nie miało dwóch sponsorów? 
avatar
speed01
4.06.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
'Teraz muszę się pozbierać fizycznie, jestem pod opieką lekarzy z Zielonej Góry"
Zdrowie to poważna sprawa, ale jednak ten facet to jest jakaś komedia. 
avatar
Skrzydlata Bestia
4.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
do władz toruńskiego klubu żużlowego:
proszę o dobieranie menadżera na następny rok/lata z większym namysłem
-.-.-.-.
z uszanowaniem, wieloletni kibic
Skrzydlata Bestia 
Cyfergaleria
4.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
To jest teraz dopiero parodia.Trzech managerów do prowadzenia siedmiu zawodników.Rydze przebili rekord głupoty na długie lata.I nie zmieni tego fakt wygranego(kupionego) meczu ze Stalą.