Sławomir Drabik: W Częstochowie nadal rządzi komuna

W drugim biegu czwartkowego ćwierćfinału IMP w Krośnie wypadkowi ulegli Tomasz Gapiński i Sławomir Drabik. Ten pierwszy złamał dwa palce u prawej stopy. Co do powiedzenia na temat upadku miał jego sprawca?

Weteran polskich torów i jednocześnie legenda częstochowskiego Włókniarza, Sławomir Drabik został uznany przez sędziego za winnego spowodowania upadku. Na łamach oficjalnej strony Włókniarza Drabik przyznał, że to on wjechał w Tomasza Gapińskiego, ponieważ awarii uległ jego silnik. - Startowałem z czwartego pola. Nie przegrałem ewidentnie startu, ale z racji tego, że jechałem spod "płotu" byłem z tyłu. Gdy chciałem się złożyć w łuk awarii uległ mój silnik, który za mocno wyhamował, zarzuciło mnie i najechałem na Tomka. Potem się sczepiliśmy i reszta potoczyła się dalej sama - wytłumaczył Sławomir Drabik.

W Częstochowie wielu kibiców zarzuciło wręcz Drabikowi, że ten eliminuje konkurencję w walce o ligowy skład. Jest to twierdzenie mocno szalone, a w jaki sposób do niego odnosi się sam Sławomir Drabik? - Ktoś kto tak mówi powinien odwiedzić dobrego specjalistę od psychiki. Można byłoby mnie o coś takiego posądzić, gdybym jechał z pierwszego, drugiego czy trzeciego pola, ale nie spod bandy. W Częstochowie nadal rządzi komuna i stąd takie chore teorie. Tym co twierdzą, że zrobiłem to specjalnie radzę nałożyć zimny kompres na głowę. Więcej nie mam zamiaru takich bzdur komentować. To była impreza indywidualna, każdy jechał dla siebie i naprawdę nie wiem skąd ktoś takie coś wymyślił - powiedział zdecydowanie Slammer.

Źródło artykułu: