Zielonogórzanie mieli spore zastrzeżenia do stanu nawierzchni częstochowskiego toru. Martin Vaculik stwierdził nawet, że to "cud, że nikomu się nic nie stało" (więcej TUTAJ). Marek Cieślak ripostował, że przed zawodami tor dostał piątkę, po nich czwórkę, a narzekania Stelmet Falubazu wynikają z faktu, że goście przegrali z drużyną znajdującą się w dołku (więcej TUTAJ).
- Wiele osób widziało, jaki był tor. Mnie nie chodzi o to, czy był przyczepny, czy dziurawy, bo ja mogę na takim jeździć. Uważam jednak, że są regulaminy, których trzeba przestrzegać, a tego w Polsce nie robimy. To mnie dziwi - komentuje Patryk Dudek przed kamerą FalubazTV.
- Mnie to nie przeszkadzało, dobrze czułem się w tych warunkach, zawsze wolałem tory przyczepniejsze, dziurawe, ale są pewne zasady, które ustalamy przed sezonem, a to nie jest przestrzegane. Jest regulamin, według którego takich torów podobno nie można robić - dodaje uczestnik cyklu Grand Prix.
ZOBACZ WIDEO: Doping technologiczny. Czy jest możliwe, aby żużlowcy dolewali coś do silników?
Planem minimum Stelmet Falubazu na spotkanie w Częstochowie było wywalczenie punktu bonusowego. Koniec końców zielonogórzanie wyjechali spod Jasnej Góry z niczym. Przegrali 39:51, więc bonus trafił na konto forBET Włókniarza.
- Przyjechaliśmy do Częstochowy po to, by wygrać zawody. Do biegów nominowanych wszystko było możliwe. Szkoda tego spotkania, musimy je na spokojnie przeanalizować - stwierdza Dudek.
- W pierwszej połowie rundy zasadniczej zbudowaliśmy taką przewagę, że ta wpadka w całym rozrachunku nam chyba za bardzo nie przeszkodzi. Zachowujemy spokój - zaznacza reprezentant Polski.