Żużel. Unia Tarnów może być silniejsza na wyjazdach niż u siebie. Męczarnie ze Startem Gniezno nic nie znaczą

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Artur Mroczka
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Artur Mroczka

Dopiero w 15. biegu Unia Tarnów zapewniła sobie wygraną ze Startem Gniezno. To kolejny mecz, w którym gospodarze męczyli się na własnym torze. - Nie zdziwię się jak pojedziemy na wyjazd i będzie nam łatwiej - tłumaczy nam Tomasz Proszowski.

[tag=864]

Unia Tarnów[/tag] od zawsze słynęła z atutu własnego toru. Do tej pory było tak, że drużyny przyjezdne drapały się po głowie i często bezskutecznie szukały optymalnych ustawień motocykli. Niegdyś mówiło się nawet o twierdzy tarnowskiej. Gdyby spojrzeć na tegoroczne wyniki gospodarzy, można by stwierdzić, że coś jest nie tak. Unia w czterech meczach wygrała trzy spotkania - dwa z nich w 15. biegu, a jedno przegrała.

- Ja już powiedziałem przed sezonem, że każdy u każdego może wygrać i to się teraz potwierdza - mówi nam menedżer Unii, Tomasz Proszowski. - Prawie, że w każdym meczu o wyniku decyduje ostatni bieg. Widać to także w naszych domowych spotkaniach, gdzie kolejny raz wygrywamy po zwycięstwie w 15. biegu. Na wyjazdach też jedziemy na styku. Ta liga jest bardzo nieprzewidywalna. Wcale się nie zdziwię, jeśli pojedziemy na kolejny wyjazd i będzie nam łatwiej niż u siebie - dodaje.

Żużel. Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Śledztwo trwa. Jest mechanik, który pożycza silniki (felieton). CZYTAJ WIĘCEJ!

Czy zatem Unia straciła atut własnego toru? Nie do końca. Na sprawę trzeba popatrzeć szerzej. Po pierwsze komisarze, którzy mają wpływ na przygotowanie toru. Po drugie zmieniająca się pogoda. Raz mamy 15 stopni a innym razem 30. Trzeba zachować dużą czujność i elastyczność na zmiany. Po trzecie wyrównana liga. Najlepszym przykładem jest Car Gwarant Start Gniezno. Po pierwszych kolejkach skazywany był na baraże, a tymczasem teraz ma duże szanse na awans do rundy play-off.

- Nie ma co narzekać, bo tor jest jednakowy dla wszystkich. Nie da się jednak ukryć, że w poprzednich meczach jeździliśmy w zupełnie innych warunkach. Było chłodno, a tymczasem od paru dni mamy bardzo dużo słońca. Ten tor zrobił się teraz skałą. Zawodnicy trochę na to narzekali, ale nie ma co zwalać na ten aspekt. Nie dramatyzujmy. W meczu ze Startem liderzy zrobili swoje. Indywidualnie wygraliśmy dziesięć biegów. To dobry wynik - zaznacza Proszowski.

Inna sprawa, że za chwilę może być tak, że cała drużyna Unii odpali i skończą się dywagacje o problemach z torem. Pewniakami na ten moment są Peter Ljung i Wiktor Kułakow. Postęp robi cały czas Daniel Kaczmarek. Jeżeli dodamy do tego Artura Czaję, który ma przebłyski dobrej jazdy i powracającego po kontuzji Artura Mroczkę, to wkrótce może być po problemie. Jest jeszcze Ernest Koza, który chyba najmocniej cierpi na problemach z dopasowaniem się do toru. A potencjał jeździecki z pewnością ma.

CZYTAJ TAKŻE: Jerzemu Kanclerzowi nie popuścił szew. Celem cały czas play-off i wyzerowanie finansów

ZOBACZ WIDEO: Pedersen omal nie staranował Jensena. Jak to ma się do rodzinnej atmosfery w Falubazie?

Komentarze (1)
MłodzianTar
13.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Unia w trzech meczach wygrała dwa spotkania - oba w 15. biegu, a jedno przegrała."
Unia wygrała u siebie 3 z 4 meczy, z Daugavpils, Łodzią i Gnieznem.