Żużel. Pokora Ernesta Kozy. Jeśli będzie musiał, pogodzi się z rolą rezerwowego

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Ernest Koza
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Ernest Koza

Trudny powrót do rodzinnego Tarnowa notuje Ernest Koza. Od kilku meczów zastępuje kontuzjowanego Artura Mroczkę, ale ciągle czegoś brakuje mu do optymalnej formy. - Mam problem z prędkością na tarnowskim torze - mówi otwarcie.

Nie ma łatwego życia Ernest Koza po powrocie do Unii Tarnów. Zastępuje w drużynie kontuzjowanego Artura Mroczkę i z pewnością sam liczył na nieco lepszą dyspozycję. Do tej pory w trzech spotkaniach wywalczył 12 punktów. Szału nie ma, ale jednego odmówić mu nie można - ambicji. Podczas ostatniego meczu z Car Gwarant Startem Gniezno nerwowo szarpał manetkę w swoim motocyklu, kiedy ten był wyraźnie wolniejszy od rywali.

- Najgorsze jest, że gdzie bym nie pojechał, to motocykle w miarę jadą, a w Tarnowie mam problem z prędkością - tłumaczy nam zawodnik. - Najwyraźniej popełniam błędy z ustawieniami, bo już nie wiem, o co mogłoby chodzić. Staram się, ale mi nie wychodzi. Moje motocykle są świeże i bardzo dobre. Muszę je po prostu dopasować - zapewnia.

Sytuacja Kozy jest o tyle trudna, że zastępuje on kontuzjowanego Mroczkę, a więc nie ma pewnego miejsca w składzie. Lider Unii Tarnów na tor wraca już za nieco ponad tydzień i ktoś będzie musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. Na razie nic przesądzone nie jest, ale nie da się ukryć, że Koza musi poprawić swoje wyniki, jeśli chce przekonać do siebie kierownictwo zespołu. Tak czy siak, deklaruje, że gdy będzie taka konieczność, pogodzi się z rolą rezerwowego.

ZOBACZ WIDEO: Żużlowiec Falubazu przeszedł żużlowe piekło. Pojawił się strach przed jazdą

PGE Ekstraliga. MRGARDEN GKM Grudziądz obawia się o pogodę. Tor ma być przygotowany na opady deszczu. CZYTAJ WIĘCEJ!

- Nie myślę o tym, że w drużynie jest rywalizacja. Ja przyszedłem do Unii w zastępstwie za Artura. Zobaczymy, kiedy będzie zdolny do jazdy. Co będzie dalej, to zobaczymy. Na razie czekam na to, co się wydarzy. Na pewno pogodzę się z tym, jeżeli zostanę odstawiony od składu - oznajmia.

W każdym razie obecnie jest tak, że nikt w Tarnowie nie przesądza, kto po powrocie Mroczki wyląduje na trybunach. Unię najpierw czeka w niedzielę wyjazdowe spotkanie z Orłem Łódź. Ten mecz zweryfikuje możliwości poszczególnych zawodników. Koza ma o co jechać, bo nie wszyscy jego koledzy z zespołu zachwycają. Jedno dobre spotkanie i wychowanek Unii może rzutem na taśmę zapewnić sobie miejsce w składzie.

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. ROW - Lokomotiv: Inna liga Woryny, świetny powrót Morrisa. Łotysze waleczni, ale znów bez szans (relacja)

Źródło artykułu: