Jak nie teraz, to kiedy? Vaclav Milik od wielu miesięcy szuka formy, a działacze i sztab szkoleniowy Betard Sparty Wrocław stają na głowie, żeby mu pomóc. Próbowano już różnych rozwiązań. Milik dostał nawet kilka dni wolnego, żeby na chwilę odetchnąć od meczowego rytmu i przygotować się dobrze do kolejnego spotkania. Nic to jednak nie dało.
Kolejna próba reanimacji sportowej Milika ma się odbyć przy pomocy ludzi i sprzętu mistrza świata Taia Woffindena. Anglik jest kontuzjowany, nie może pomóc drużynie, ale klub dogadał się z nim, że podstawi sprzęt i ludzi koledze z drużyny. W niedzielnym meczu z Włókniarzem, w boksie Czecha stanie więc Jacek Trojanowski, mózg sztabu Woffindena, i dwóch pozostałych mechaników mistrza.
Czytaj także: Fatalna sytuacja Get Well. GKM wjechał do czwórki
Rozwiązanie, które ma pomóc Milikowi, było testowane na sobotnim treningu otwartym. Wtedy kibice mogli zauważyć, że choć nie ma Woffindena, to jego najbliżsi współpracownicy są blisko innego zawodnika. Czy to coś da? To się okaże w meczu z forBET Włókniarzem Częstochowa. Milik ma jednak z pewnością niepowtarzalną okazję. I z pewnością dostanie duży kredyt zaufania, bo Woffinden ma pauzować co najmniej przez miesiąc.
Czytaj także: Ksiądz od Aniołów odwiedział Sullivana i Warda
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob nie był gotowy na taką kontuzję. Cierpi, ale jest dobrej myśli