Księgowa Betard Sparty Wrocław już po drugim meczu z rzędu łapie się za głowę. Drużyna Dariusza Śledzia najpierw zdobyła 63 punkty z bonusami w spotkaniu z forBET Włókniarzem Częstochowa, a w miniony weekend poprawiła, zdobywając 67 punktów z bonusami z truly.work Stalą Gorzów. Z jednej strony jest radość, z drugiej zmartwienie, bo kasa znacząco się uszczupli.
Kluby PGE Ekstraligi oficjalnie płacą za punkt 4000 złotych, ale wiadomo, że wszyscy stosują dopłaty do punktu od sponsorów. Nie inaczej jest w Sparcie, gdzie średnia za punkt na drużynę wynosi 6000 złotych. Tyle jest, kiedy jeździ Tai Woffinden. Lider nie startował jednak w meczach z Włókniarzem i Stalą, więc klub delikatnie zaoszczędził. Bez niego średnia za punkt wynosi 5,5 tysiąca, bo oznacza, że mecz ze Stalą kosztował Spartę nieco ponad 360 tysięcy. Z Włókniarzem około 340 tysięcy.
Czytaj także: Kościuch musi skończyć z jazdą na jednym kole
Sparta ma jednak wysoki budżet, mocnych sponsorów, prężnych działaczy, więc nawet jeśli delikatnie przekroczyła planowaną zdobycz na wspomniane spotkania, to z pewnością sobie poradzi. Realny kłopot ma natomiast liderujący w drugiej lidze Power Duck Iveston PSŻ Poznań, gdzie po meczach rozgrywanych w sobotę i niedzielę klub musi zapłacić za 138 punków z bonusami.
ZOBACZ WIDEO Mike Tyson wybuchł po pytaniu o Powstanie Warszawskie. "Czy wiem coś o powstaniu? Jestem niewolnikiem"
PSŻ dobiła przede wszystkim Speedway Wanda Kraków, która wystawiła kiepski skład na sobotnie, zaległe spotkanie. Efekt? Poznaniacy zdobyli 64 punkty i 11 bonusów. Zgodnie z regulaminem za jeden płaci się 800 złotych. Tak rachując, PSŻ ma wydatek rzędu 60 tysięcy złotych. W drugiej lidze też jednak dorzucają do regulaminowych stawek. Mecz z Wandą będzie ostatecznie kosztował klub 100 tysięcy. Do tego można dołożyć prawie drugie tyle do płacenia po niedzielnym meczu z Euro Finannce Polonią Piła (58 punktów, 5 bonusów).
Czytaj także: Recydywa Sparty. Będą mieli kłopoty przez nieregulaminowy tor
- Kwoty zostawmy na boku, ale faktycznie po ostatnich meczach przybyło mi siwych włosów - przyznaje prezes PSŻ Arkadiusz Ładziński. - Nasz pech polegał na tym, że Wanda wystawiła słaby skład, a Piła przyjechała bez kontuzjowanego Jonassona. Jakby tego było mało, mieliśmy w ten weekend upały, więc kibiców było mało. Nie tylko na stadionie. W okolicznych marketach, choć niedziela była handlowa, też było pusto. Na pewno sobie poradzimy, uregulujemy rachunki, co nie zmienia faktu, że weekend był dla nas trudny. Po takim weekendzie myślę, że trzeba by zrobić minimalny KSM - kwituje Ładziński.