Janusz Stachyra: To nie ja ustalałem regulamin

O tym, że żużlowy regulamin ma kilka luk wiadomo nie od dziś. Dobitnie pokazał to mecz pomiędzy KM-em Lazur Ostrów a GTŻ-em Grudziądz. Paweł Staszek "nagle" zachorował, a Patryk Kociemba "całkiem przypadkowo" dotykał taśmy.

- Przed meczem byłem przekonany, że wygramy to spotkanie. Zastanawiałem się tylko, jakie będą rozmiary tego zwycięstwa. Oczywiście, nie lekceważyłem rywala. Wierzyłem jednak mocno w swój zespół i gdyby nie upadek Adriana Gomólskiego, myślę, że z 7-8 punktów więcej byśmy zdobyli - mówił po meczu Janusz Stachyra.

Trener ostrowian bynajmniej nie lekceważył ekipy GTŻ-u. - Goście jednak też mieli silne punkty. Allen i Schlein na takim torze również czuli się jak ryby w wodzie. "Angole" lubię tory pod koło. Presja na Ferjanie była spora. Nie podołał jej. My z kolei mieliśmy pecha w przypadku Adriana Gomólskiego, który zaliczył niefortunny upadek. Urazy i kontuzje są niestety częścią speedway'a, są wkalkulowane w ten sport. Całe szczęście, że mieliśmy kim pojechać w dalszej części zawodów. Wygraliśmy mecz, dziękuję chłopakom za walkę. Gdyby Adrian był w pełni sił, wynik mógłby być wyższy. W GTŻ-cie Schlein i Allen trzymali wynik. To dobrze, bo kibice się nie nudzili - kontynuował szkoleniowiec Lazura.

Zapytany o kontrowersje dotyczące naginania regulaminu, Janusz Stachyra powiedział: - Nie powinienem odpowiadać na pytania dotyczące regulaminu, który jest taki jaki jest. Ja tego regulaminu nie ustalałem. Proponuję panom prezesom, żeby zimą się spotkali i ustalili w końcu jeden regulamin dla wszystkich lig. Mamy trzy ligi, a w każdej jest inny regulamin. W piłce nożnej jest chyba 8 czy 10 klas rozgrywkowych i tam chyba nie ma w każdej lidze innych reguł gry. U nas, co kraj to obyczaj. Ja się wcale nie wymądrzam, ale sami widzimy jaki jest regulamin - mówił prosto z mostu znany z takich wypowiedzi Stachyra.

Kontrowersje dotyczyły jednej i drugiej strony. Nie pierwszy raz w tym sezonie Patryk Kociemba dwukrotnie w meczu dotyka taśmy, dzięki czemu jedzie za niego zagraniczny junior. - Jeżeli na tor wyjeżdża nieopierzony junior, ma prawo pociągnąć mu sprzęgło na starcie. Skorzystaliśmy tylko z regulaminu, który jest zapisany na papierze. Pojechaliśmy zawodnikiem, który jest bardziej doświadczony - tłumaczy Stachyra.

Spotkanie obserwował Stanisław Bazela, który poproszony o komentarz w sprawie kontrowersyjnego przepisu powiedział: - Wystarczy w przyszłym sezonie zmieść obowiązek o trzech startach krajowego juniora. Problem rozwiążę się więc sam.

Nie tylko gospodarzy tyczyły się regulaminowe kontrowersje. - Proszę także zauważyć, że nie tylko my wykorzystywaliśmy regulamin. Chciałbym zobaczyć, czy Paweł Staszek jest faktycznie chory? Ja myślę, że wcale nie. Powiem tak - niech będzie utrzymane zastępstwo zawodnika, ale też zasady muszą być inne. Może powinien przyjeżdżać lekarz opłacany przez Polski Związek Motorowy i sprawdzić danego zawodnika, czy jest faktycznie chory. Wówczas będziemy uprawiać żużel. Bo na razie to wszyscy uprawiamy chałturę. Korzystamy z regulaminu, który jest taki, a nie inny - dodaje Stachyra.

Trener ostrowian odniósł się także do kwestii kontuzjowanego Daniela Nermarka. - Mogliśmy skorzystać z zastępstwa zawodnika, bo Nermark jest faktycznie kontuzjowany. Daliśmy jednak szansę innym. King nieźle się pokazał. Korneliussen trochę słabiej, ale też tragedii nie było. Nie zapominajmy, że jechał on z rezerwy. Zdaję sobie sprawę, że z tej pozycji jedzie się źle. Jeżeli Nermark nie będzie zdrowy, to z Tarnowem pojedziemy zastępstwem zawodnika, choć oczywiście wolałbym mieć zdrowego żużlowca niż zasłaniać się zwolnieniem lekarskim. Po dzisiejszym meczu nie jesteśmy już na ostatnim miejscu. Mam nadzieję, że będziemy teraz piąć się w górę ligowej tabeli. Nie będę mówił, na którym miejscu skończymy sezon zasadniczy, ale mam wspólnie z kierownictwem klubu upatrzoną pewną pozycję, na której chcielibyśmy zakończyć rozgrywki - mówi trochę tajemniczo Stachyra.

Źródło artykułu: