W pierwszym finale Tauron SEC 2019, który został rozegrany na torze w Guestrow, Leon Madsen uplasował się na drugiej pozycji, w wyścigu finałowym przegrywając tylko z Grigorijem Łagutą. Taki wynik to dla Duńczyka duży sukces, tym bardziej, że w finale startował z trzeciego - najgorszego w sobotę - pola.
- Pamiętam, że rok temu, w finale SEC w Guestrow, także startowałem z trzeciego pola i też byłem drugi! To chyba moje przeznaczenie, żeby w Guestrow mieć trzecie pole - śmieje się Leon Madsen.
- Tym razem ponownie dobrze wyjechałem spod taśmy i znów wywalczyłem drugie miejsce. Jestem z tego bardzo zadowolony, bo zawodów nie rozpocząłem zbyt dobrze, byłem mocno pogubiony z ustawieniami sprzętu - podkreśla Duńczyk.
ZOBACZ WIDEO: Janusz Kołodziej: Niektórym nie leży matematyka, mnie nie podchodzą krótkie tory
W całych zawodach na niemieckim terenie aktualny mistrz Europy wywalczył 11 punktów, co przed rozpoczęciem turnieju żużlowiec wziąłby chyba w ciemno. Zwłaszcza, że tor w Guestrow nie należy do jego ulubionych.
- Mam na nim swoje problemy, więc cieszę się, że wyjeżdżam z zawodów z dorobkiem 11 punktów. Dzięki temu jestem w czołówce klasyfikacji i liczę się w walce o mistrzostwo Europy - stwierdza.
Z 11 punktami na koncie Madsen zajmuje aktualnie trzecią lokatę (ex aequo z Antonio Lindbaeckiem) w przejściowej klasyfikacji SEC 2019. Liderem jest triumfator z Guestrow - Grigorij Łaguta. Ten w pierwszej rundzie uzbierał 15 "oczek".
- Zostały jeszcze trzy rundy, na torze leży jeszcze mnóstwo punktów. Przed rokiem rozpocząłem zmagania przeciętnymi zawodami w Gnieźnie, a i tak udało mi się wygrać cały cykl. Teraz też wszystko jest jeszcze możliwe. Będę walczył o obronę tytułu mistrza Europy - mówi Madsen.
Zobacz także:
Żużel. SEC: znamy dziką kartę na turniej w Toruniu
Żużel. Świetny debiut Bartosza Smektały w SEC. "To dla mnie duże wyzwanie"