Żużel. Marek Cieślak: W mistrzostwach świata par regulamin ustawiono pod gwiazdy, ale damy radę (wywiad)

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: trener kadry Marek Cieślak z psychologiem Janem Supińskim.
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: trener kadry Marek Cieślak z psychologiem Janem Supińskim.

20 i 21 lipca finał Speedway of Nations w Togliatii. Tytułu bronią Rosjanie, ale nasza reprezentacja też ma apetyt na złoto. O składzie, szansach, taktyce, torze i regulaminowych zmianach rozmawiamy z trenerem Markiem Cieślakiem.

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Ostatnim sprawdzianem formy reprezentantów Polski przed Speedway of Nations był finał IMP. Czy to, co pan tam zobaczył, uspokoiło pana?

Marek Cieślak, trener kadry: Jestem zadowolony z tego, co zobaczyłem. Potwierdziły się moje wybory. Kadrowicze Bartosz Zmarzlik i Maciej Janowski są w formie. Mistrzem Polski został Janusz Kołodziej, ale Zmarzlik i Janowski też pokazali, że są dobrzy, że jadą.

Nie żałuje pan, że nie wziął Kołodzieja do kadry?

Finały Speedway of Nationas są w Togliatti, a nie w Lesznie. Jakby było Leszno, to bym żałował. Janusz cztery razy był mistrzem Polski, z czego dwa razy w Tarnowie i dwa razy w Lesznie. Te tory opanował. To mu oczywiście niczego nie umniejsza, bo wielu było takich, co znało tory jak własną kieszeń, a złota nie zdobywali. Poza wszystkim kadrę trzeba było powołać w kwietniu, a wtedy wybierało się tych, co błyszczeli rok temu.

Czytaj także: Żużel w Rzeszowie zaorany. Prezydent zaprasza na piłkę

I w sumie to dobrze wyszło, bo strach pomyśleć, co by było, jakby pan miał Zmarzlika i Pawlickiego.

Rozumiem, że chodzi o sporną sytuację między nimi, ale ja bym nie chciał jej komentować, bo wszystko już zostało powiedziane. No i powoływanie Pawlickiego w kwietniu raczej nie miało sensu. Wtedy wybrałem trzech najlepszych z Grand Prix, a jego w tym gronie nie było.

ZOBACZ WIDEO: Janusz Kołodziej: Komentarze w internecie problemem dla zawodników, choć mnie hejt nakręca

W kadrze ma pan trzech zawodników, bo jest jeszcze junior Maksym Drabik. Do Togliatti zabieracie jednak jeszcze dwóch rezerwowych: Patryka Dudka i Bartosza Smektałę. Jak się coś stanie, któremuś z seniorów, to kto za nich wskoczy?

Żadnych niespodzianek nie szykuję. W przypadku kłopotów seniora wskoczy za niego senior, czyli Dudek, a za juniora Drabika pojedzie w razie czego Smektała.

Co nas czeka w rosyjskim finale?

Dużo będzie zależało od toru, na jakim pojedziemy. Słyszę takie opinie, że nie będzie on lekki i łatwy, bo gospodarze dosypali 400 ton świeżego materiału, który może się pruć, może być trochę dziur. Dla nas taka trudna nawierzchnia byłaby dobra, bo Zmarzlik i Janowski potrafią jechać z gazem na takim torze.

W Ekstralidze jeżdżą na równych jak stół i często się słyszy, że w związku z tym na trudnych nie potrafią.

Nie zgadzam się z tym. W Szwecji jeżdżą na trudnych torach, w Grand Prix jest różnie, więc to tak nie działa.

A co, jeśli dyrektor Phil Morris, człowiek odpowiedzialny za przygotowanie toru, zrobi coś głupiego. W Grand Prix zdarza mu się zalewać tory wodą.

Jak zrobi jakieś utrudnienia, to będą one dla wszystkich. A ja wierzę, że jak będzie trudniej, to nasi żołnierze z pierwszej linii frontu pojadą, jak trzeba.

Co z juniorem Drabikiem? Ma regulaminowo jeden bieg.

Wszystko zależy od tego, jak pojadą seniorzy. Jeśli będą wygrywali, to nie będę robił zmian.

W porównaniu z poprzednią edycją mamy trochę zmian w regulaminie Speedway of Nations. Rok temu, przy remisie 3:3 w finale, czy biegu o awans do finału, wygrywała para, której zawodnicy zajmowali miejsca drugie i trzecie.

A teraz przy remisie będzie bieg dodatkowy, gdzie wystąpi po jednym zawodniku z drużyny. Według mnie nie jest to dobra zmiana, bo mamy regulamin skrojony pod znakomitych liderów, którzy w pojedynkę mogą zdecydować o wyniku zawodów. Gdyby w Anglii jechał Woffinden, to nawet mając słabego partnera w parze, mógłby zgarnąć złoto. Jak dla mnie premiowanie jazdy parowej było lepsze.

Zmiana przeciwko nam?

Każdy może komentować, jak chce, a ja nie będę marudził, bo tak nie można. To nie jest korzystna zmiana, ale Zmarzlik i Janowski są w stanie wygrać z każdym.

Czytaj także: Nazywają ich nieudacznikami bez kompetencji

Druga zmiana jest taka, że ostrzeżenia się nie sumują. Rok temu, przez to, że się sumowały, straciliśmy. Dudek dostał jedno ostrzeżenie w pierwszym dniu, w następnym drugie i uciekła nam szansa na finał.

To jest dobra zmiana, bo dziś sędziowie widzą milimetrowe ruchy pod taśmą. Przy starych sprzęgłach, tych, na których ja jeździłem, wszyscy dostawaliby ostrzeżenia. Teraz tak nie jest, ale moje osobiste zdanie jest takie, że nie wolno przenosić ostrzeżeń z jednego dnia na drugi.

W wielkich piłkarskich imprezach żółte kartki się sumują.

Tak, ale tego nie da się przenieść na żużel. Zwłaszcza jeśli mamy tyle kombinacji ze startami. Jakbyśmy chcieli mieć wszystko idealnie, trzeba by ustawić barierkę, jak w crossie, która idzie w dół. I dopóki by nie poszła w dół, to nie wyjechałby nawet zawodnik puszczający wcześniej sprzęgło. Pytanie, czy o to nam chodzi.

Najgroźniejszym rywalem Polaków w walce o złoto wydają się Rosjanie.

Groźna będzie też Dania z Madsenem i Australijczycy, bo Doyle i Fricke są w formie. Nie wiadomo, co ze Szwedami, bo Lindgren ostatnio słabszy, ale stać go na dobry wynik.

Źródło artykułu: