Żużel. Plusy i minusy SoN: Reprezentacja to Zmarzlik i długo, długo nic. Jest tylko jedno małe "ale"

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Patryk Dudek
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Patryk Dudek

Jeśli Stal Gorzów bez Zmarzlika przegrałaby z Wilkami, jak twierdzi Jerzy Synowiec, to biało-czerwoni ulegliby Finom (to cytat za kibicem z Twittera). Bartosz zdobył w Togliatii 36 na 39 punktów możliwych do zdobycia. Za uszy wciągnął nas do finału.

PLUSY

Bartosz Zmarzlik. Nawet nie chcę myśleć, jak wyglądałby reprezentacja Polski bez tego zawodnika. Jeśli truly.work Stal Gorzów bez Zmarzlika przegrałaby z Wilkami Krosno, jak twierdzi Jerzy Synowiec, to biało-czerwoni ulegliby Finom (to cytat za kibicem z Twittera). Bartosz zdobył w Togliatii 36 na 39 punktów możliwych do zdobycia. Wygrał 11 z 13 biegów (więcej o fantastycznej postawie Zmarzlika TUTAJ). Nie mam wątpliwości, że mamy lidera na miarę Tomasza Golloba. Jest jedno małe "ale", lecz o tym później.

Wynik Polaków. Jeśli popatrzeć na wynik naszej drużyny przez pryzmat DPŚ, to można by rzecz - klapa. Z kury znoszącej złote jajka przeobraziliśmy się w zespół bez patentu do zdobywanie mistrzowskich tytułów. O ile jednak w DPŚ na wynik pracowało się przez całe zawody, o tyle w Speedway of Nations mamy loterię, bo można rządzić i dzielić niemal cały turniej, ale wszystko rozstrzyga się w wielkim finale, gdzie wystarczy drobny błąd i traci się wszystko to, na co pracowało się przez 2 dni w 12 biegach. Naszym błędem było wybranie w finale pól startowych numer 2 i 4. Mocno zaryzykowaliśmy, nie wyszło, a obrazek trenera Rosji skaczącego z radości po wyborze trenera Marka Cieślaka przejdzie do historii.

Niemcy. Zajęli szóste miejsce, ale wstydu nie było. Zarówno, gdy idzie o wynik punktowy, jak i o samą jazdę. Niemcy wykorzystali możliwości, jakie daje formuła SoN (chodzi o liczbę zawodników) i myślę sobie, że zrobili żużlowi w swoim kraju niezłą reklamę.

ZOBACZ WIDEO: Janusz Kołodziej: Komentarze w internecie problemem dla zawodników, choć mnie hejt nakręca

Emocje drugiego dnia finału. Tu już nie było kalkulacji, mówienia, że jutro też jest dzień, że jeszcze można wszystko nadrobić. Reprezentacje rzuciły do boju wszystko to, co mają najlepsze. Działo się nie tylko na torze, bo już samo oglądanie klasyfikacji punktowej co kilka biegów mogło przyprawić o dreszcz emocji. Oglądanie, jak Polacy rosną w siłę, jak celnie odpowiadają na ciosy Rosjan, to była rozkosz sama w sobie.

MINUSY

Pierwszy dzień finału. Nie wiem doprawdy, po co on komu potrzebny. Zresztą patrząc na liczbę widzów na trybunach, warto się zastanowić nad tym, czy zwyczajnie z tego nie zrezygnować. W zasadzie dużo ciekawsze mógłby być 3-dniowy turniej SoN z dwoma półfinałami i wielkim finałem. Każdy dzień o coś. No i zrobiłoby się miejsce w kalendarzu. Wtedy można by zrobić jeden weekend z SoN, a drugi z DPŚ.

Reguły gry. Nie rozumiem, jak to możliwe, że w biegu barażowym lepsza jest ta drużyna, która zajęła miejsca drugie i trzecie, a już w wielkim finale, przy takim samym rozstrzygnięciu, potrzebny byłby wyścig dodatkowy. Zaraz ktoś powie, że przecież Rosja zdobyła w fazie zasadniczej więcej punktów od Australii, więc jakaś premia być musi. Ja w tym jednak większego sensu nie widzę. W ogóle odnoszę wrażenie, że sami organizatorzy nie wiedzą, jakie reguły gry powinny obowiązywać.

Zasady nominacji i robienia zmian. To chore, że w kwietniu trzeba podać nazwiska pięciu zawodników, z których ma być wybrana kadra na SoN. A niby z jakiej paki trener ma wiedzieć, co będzie za 3 miesiące i czy zawodnicy, których właśnie wybrał, będą wtedy w dobrej formie. A jaki byłby problem, gdyby skład był podawany na tydzień, czy dwa przed?

I dlaczego zmian można dokonywać wyłącznie wtedy, gdy żużlowiec dozna kontuzji. Przeczytałem wiele komentarzy w stylu, że upadek Macieja Janowskiego był błogosławieństwem. Nikt nie miał niczego złego na myśli, ale głupio to brzmiało. Poza wszystkim lepiej by było, gdyby szkoleniowiec mógł, ot tak po prostu, wymienić zawodnika, który akurat prezentuje kiepską formę (więcej o zamianie Janowskiego na Dudka przeczytasz TUTAJ).

Bartosz Zmarzlik. Tylko za finał. Wiem, że bez niego o tym finale moglibyśmy zapomnieć, ale nie można przemilczeć tego, że w finale coś nie zagrało. Słyszę, że gorąca głowa. Nie wiem, czy tak jest, ale Zmarzlik z pewnością musi sobie odpowiedzieć na pytanie, co złego się z nim dzieje w chwili najważniejszej próby. Musi zdiagnozować problem i wyciągnąć wnioski, jeśli w tym roku chce zdobyć złoto w Grand Prix.

Źródło artykułu: