Kacper Gomólski: Wsiadam i jadę do przodu!

Spotkanie z PSŻ Poznań było dla Kacpra Gomólskiego najlepsze, w krótkiej karierze jego dotychczasowych występów w rozgrywkach I ligi. Wychowanek Startu, z wciąż jeszcze nikłym doświadczeniem ligowym, jak zwykle jeździł bardzo efektownie, ale tym razem był przy tym także skuteczny. Dość powiedzieć, że w derbach Wielkopolski zapisał na swoim koncie 7 punktów i dwa "oczka" bonusowe.

Kacper Gomólski drugi raz rzędu wygrał w Gnieźnie bieg rozpoczynający zmagania ligowe. Niespełna dwa tygodnie temu pokonał młodzieżowców z Rzeszowa, natomiast w starciu ze Skorpionami za jego plecami znalazł się partner z drużyny Filip Sitera oraz poznaniacy Adam Kajoch i Grzegorz Stróżyk. Warto przy tym jednak zaznaczyć, że w pierwszym łuku było bardzo ciasno, i cała czwórka zawodników musiała mocno rozpychać się łokciami, a najsprytniejszy w tym gronie okazał się właśnie młodszy z braci Gomólskich, który na prostą przeciwległą do startu wyjechał już z kilkumetrową przewagą.

W przeciwieństwie do pierwszego pojedynku z Marmą Hadykówką Rzeszów, gdzie Kacper także triumfował w pierwszym biegu, a później zanotował dwa nieudane występy, tym razem był to tylko wstęp do kolejnych, świetnych w jego wykonaniu wyścigów. Jak zwykle bojowa, ale tym razem także skuteczna jazda pozwoliła mu zakończyć mecz z 7 punktami i dwoma "oczkami" bonusowymi. Słabiej spisał się tylko w trzecim, kolejnym swoim biegu, gdzie pomimo wściekłych ataków na pozycje rywali, linię mety minął jako czwarty.

Po spotkaniu, co zrozumiałe, na twarzy zaledwie 16-letniego zawodnika zagościł uśmiech. - Nareszcie wszystko wyszło tak, jak sobie założyłem - komentował, ale jednocześnie zwracał uwagę na błędy, których jednak się nie ustrzegł. - Żałuję biegu, w którym przyjechałem jako czwarty. "Przespałem" start i na dystansie próbowałem gonić, niestety bezskutecznie. Wydaje mi się, że jechałem optymalną ścieżką, jednak nie znalazłem sposobu na pokonanie poznaniaków. Ale i tak jestem bardzo zadowolony. Mam nadzieję, że teraz będzie już coraz lepiej!

Gomólski podobnie jak pozostali zawodnicy Startu nie spodziewał się tak wysokiej wygranej swojego zespołu (65:27): - Skłamałbym gdybym powiedział, że spodziewałem się takiego rozstrzygnięcia. Derby zawsze rządzą się swoimi prawami, a przy tym zwykle są bardzo wyrównane i zacięte. Dziś tego nie było i nasza wygrana ani przez moment nie była zagrożona. Myślałem, że rywale postawią nam większy opór. To już jednak nie mój problem. Nam pozostaje się cieszyć, że z poznaniakami wygraliśmy za trzy punkty!

Podobnie jak w dwóch ostatnich potyczkach z rzeszowianami, także i w ubiegłą niedzielę młodszy z braci Gomólskich startował na motocyklu brata - Adriana. - Jakiś czas temu rozleciał się mój najlepszy silnik, w związku z czym gdyby nie pomoc Adriana, to byłoby mi bardzo ciężko. Dziękuję mu za to. Motocykl jest bardzo szybki. Można powiedzieć, że ja tylko wsiadam i jadę do przodu (śmiech).

Na koniec wychowanek Startu odniósł się do żywiołowych reakcji gnieźnieńskiej publiczności, która tego dnia miała sporo powodów do zadowolenia: - Publiczność zachowywała się fantastycznie. Wiedzieliśmy, że nie możemy dać plamy i walczyliśmy z całych sił o jak najlepszy wynik. Mam satysfakcję, że sam w końcu pojechałem tak, jak od siebie oczekuję. Przy tym dziękuję publiczności, która jest dla mnie bardzo wyrozumiała. Zawsze robię wszystko, by sprawiać im radość, i dziś chyba się udało. Po każdym udanym biegu, cieszyłem się razem z kibicami. To było piękne. Dziękuję im za to!

Źródło artykułu: