Żużel. Stanisław Chomski: Zawodnicy są przybici psychicznie. Nie jest tak, że wszystko po nich ścieka

- Zawodnicy są przybici psychicznie. Nie jest tak, że po nich wszystko ścieka - mówi Stanisław Chomski po meczu Stelmet Falubaz Zielona Góra - truly.work Stal Gorzów (57:33).

Dawid Borek
Dawid Borek
Stanisław Chomski, Piotr Paluch WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Stanisław Chomski, Piotr Paluch.
Problemy truly.work Stali Gorzów rozpoczęły się już na mniej więcej dobę przed konfrontacją ze Stelmet Falubazem Zielona Góra, gdy w trakcie 2. finału TAURON SEC w Toruniu w kraksie uczestniczył Anders Thomsen. Duńczyk zamiast obrać kurs na lubuskie derby ruszył w drogę do Danii, co podcięło skrzydła jego kolegom z gorzowskiego zespołu. Wyglądało to trochę tak, jakby drużyna Stanisława Chomskiego przyjechała do Zielonej Góry bez większej wiary w sukces.

- Determinacja w drużynie była ogromna, ale wypadł zawodnik, na którego bardzo liczyliśmy. To żużlowiec, który potrafi walczyć. Nie wiemy, ile zdobyłby punktów, ale jechalibyśmy w pełnym składzie. Jego absencja w pewien sposób na pewno zachwiała równowagę, jeśli chodzi o wiarę, ale nie chciałbym dokładać ideologii. W każdym zespole może stać się podobna sytuacja, taki sport - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty Stanisław Chomski.

- Mimo wszystko jechaliśmy do Zielonej Góry z nadziejami na walkę i wywiezienie korzystnego rezultatu. Myśleliśmy nawet o zwycięstwie. Ktoś może powiedzieć: "chyba sobie facet kpi, nie jest realistą". Ale ja nie mogę realnie chodzić po ziemi, muszę nastawiać zespół optymistycznie i wierzyć w to, że możemy osiągnąć dobry wynik. W sobotnie popołudnie wszystko zostało zachwiane. Nie zabrakło nam mobilizacji, ale to nie wystarczyło - dodaje trener truly.work Stali Gorzów.

ZOBACZ WIDEO: Stanisław Chomski rzuca wyzwanie Jerzemu Synowcowi. Chce zakładu

Stelmet Falubaz w derbowej konfrontacji nie miał litości dla lokalnego rywala. Ekipa Adama Skórnickiego obnażyła problemy gorzowian, wygrywając 57:33. - Poza Bartkiem, który to ciągnął, reszta drużyny była daleko z tyłu. Zawodnicy są bardzo przybici psychicznie, nie jest tak, że po nich wszystko ścieka. Nie jest za wesoło, ale musimy spróbować się podnieść - podkreśla Chomski.

Trener truly.work Stali zaskoczył swoją decyzją w 9. biegu, gdy jako rezerwa taktyczna posłał Petera Kildemanda. Skąd taki ruch? - We wcześniejszym biegu Kildemand stoczył bardzo ładny pojedynek, przyjechał drugi, później został wykluczony. Musiałem szukać zawodnika, który wprowadziłby powiew nadziei w zespole, dlatego Peter dostał szansę. Woźniak? Wygrał tylko z juniorami, wymęczył zwycięstwo - wyjaśnia Chomski.

O tym, że w truly.work Stali nie jest za wesoło, świadczy choćby wypowiedź Rafała Karczmarza. Młodzieżowiec w telewizyjnym wywiadzie dla nSport+ dał do zrozumienia, że nie był zadowolony z komunikacji z trenerem Stanisławem Chomskim. Konkretnie chodzi tu o późne informowanie zawodnika o zmianach.

- Rafał Karczmarz jest młodym zawodnikiem i musi zdać sobie sprawę, że musi być przygotowany do każdego wyścigu. A że taktyka się czasem zmienia ze względu na zaistniałe sytuacje... Nie mogę powiedzieć żużlowcowi: "tu pojedziesz, ale jeśli nie wyjdzie inny bieg, to nie pojedziesz". Zawodnik musi być przygotowany. Rafał w ostatniej chwili dowiedział się, że nie wystartuje w 6. biegu, ale pojechał w 10. wyścigu i wiedział o tym już przed 9. gonitwą. W biegu ze Zmarzlikiem został zablokowany, wyszła frustracja. Ja to rozumiem - stwierdza Chomski.

Zobacz także:
Żużel. Rady Zmarzlika idą w błoto. "Kolega nakłada to samo i jedzie 20 km/h wolniej"
Żużel. Było show, będzie kara. Prezes Falubazu nie zamierza jej płacić

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy spodziewałaś/eś się więcej po Stali w lubuskich derbach?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×