Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Nie spełniły się pana deklaracje przedsezonowe, że Zdunek Wybrzeże awansuje do play-offów. Co zawiodło?
Tadeusz Zdunek, prezes Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Zawiedliśmy jako drużyna. Każdy z chłopaków mógł i w mojej ocenie miał umiejętności aby dołożyć trochę więcej i bylibyśmy dziś w zupełnie innym miejscu. Nie było takiego zawodnika, który byłby stuprocentowym liderem na wszystkie zawody, byśmy mogli wiedzieć, że wystawiając go, zawsze zdobędzie swoje punkty. Ja mam swoje lata i pamiętam czasy Zbyszka Podleckiego czy Zenka Plecha. Ich wystawiało się w newralgicznych momentach i zawsze przywozili punkty walcząc do końca, a nie odpuszczali na trzecim kółku. To był główny problem.
Czy skoro mówi pan, że wszyscy zawiedli, chce mieć pan któregoś z nich na przyszły sezon?
Zdecydowanie bliżej mi do ewolucji niż rewolucji. Pamiętajmy, że zawodnicy w większości przyszli się do nas odbudować. Niektórzy z nich trafili do Gdańska z PGE Ekstraligi i wydaje mi się, że nie docenili siły Nice 1.LŻ, gdzie nie wygrywa się na luzie. Tu też są zawodnicy z ambicjami, chcący awansować jeśli nie drużynowo, to indywidualnie.
Zobacz noty po meczu w Gdańsku!
Czy na takich zawodnikach jak Pieszczek, Thorssell, Bech czy Żupiński można opierać skład na przyszły sezon?
Jeszcze za szybko na deklaracje. Praktycznie wszyscy zawodnicy zadeklarowali, że chcą zostać w drużynie. Na pewno bardzo fajnym, poukładanym chłopakiem jest teraz Krystian Pieszczek i to pierwszy zawodnik, z którym będziemy rozmawiali. Myślimy też o tym by drużynę wzmocnić, być może jakimś doświadczonym zawodnikiem, który będzie nam zapewniał w newralgicznych chwilach punkty. Największy jest problem z zawodnikami polskimi, bo ich po prostu nie ma.
ZOBACZ WIDEO Adrian Miedziński na pewno nie wróci do Torunia. Pierwsza liga kompletnie go nie interesuje
Czy żałuje pan teraz jakichś decyzji transferowych?
Nie lubię oglądać się za siebie. Trzeba przeanalizować to, co jest teraz, nie rozpatrywać decyzji. Musimy wyciągnąć wnioski i pójść w jakimś kierunku. Chcieliśmy mieć młodą, ambitną drużynę, opartą na zawodnikach schodzących z PGE Ekstraligi, mających sprzęt ekstraligowy. W tym roku to nie wypaliło i teraz musimy się zastanowić co dalej.
Przez lata klub był budowany na młodych, zdolnych. Ci najzdolniejsi uciekali do PGE Ekstraligi i przed kolejnym rokiem znów był problem. Nadal chcecie iść tą drogą?
W mojej ocenie nasza drużyna była od 2015 roku budowana bardzo fajnie. Był to młody, rozwijający się zespół. Psikusa zrobił nam jednak Kacper Gomólski i cała nasza układanka się rozsypała, bo Michał Szczepaniak go nie zastąpił. Gdyby Kacper wówczas dorzucał swoje punkty, bylibyśmy w PGE Ekstralidze z zawodnikami ekstraligowymi jak Michelsen i Thomsen. Doszusowałby do nich Bech, któremu ich brakuje, bo po przerwie od żużla to dopiero jego drugi w pełni zawodowy sezon, a pierwszy w którym musiał podjąć trudną rolę lidera drużyny. Rok temu te najtrudniejsze biegi trafiały do drugiego z Mikkelów lub Andersa. Teraz to nasz kapitan przejął tę rolę. Wracając do pytania. Mieliśmy zbudowany zespół, jednak z różnych przyczyn zabrakło wyniku drużynowego i pewnych ogniw już nie mogliśmy zatrzymać. Dlatego też teraz budujemy go raz jeszcze, od początku.
Zdunek Wybrzeże wygrało na koniec sezonu. Zobacz więcej!
Czy skoro klub czeka na nowy stadion chcecie już teraz budować zespół walczący o PGE Ekstraligę, czy jednak poczekacie?
Według mnie to nie przeszkadza. Jak będzie wiadomo, że mamy plany budowy stadionu, na pewno władze PGE Ekstraligi zgodziłyby się na to, by dać nam abolicję. Ten stadion wcale nie jest aż taki straszny, wiele jest w gorszym stanie. Patrząc na całe otoczenie i infrastrukturę, o którą dba kierownik stadionu, nadal będę twierdził, że mamy jeden z ładniejszych obiektów.
A jak wygląda kwestia toru? Zawodnicy często na niego narzekają.
Nie poruszajmy więcej kwestii toru. Tor i motocykl, to tak jak mówi się w szkole: paluszek i główka, to szkolna wymówka. Tor dla nas i dla naszych przeciwników jest taki sam. Zawodnik powinien przeanalizować co na nim jest i się przygotować. Jak ktoś zjeżdża z toru i mówi że nie wie, w którym pójść kierunku, to znaczy że nie czuje motocykla i to amator, który chce mieć zawodowe pieniądze. Pamiętam w Gdańsku Marvyna Coxa, który wychodził przed bramę, spojrzał, ruszył nogą i do końca jechał na tych samych ustawieniach. Jak ktoś kombinuje i daje ząb w górę, ząb w dół, zapłon w lewo i w prawo... Proszę mi uwierzyć, z zawodu jestem inżynierem od konstrukcji samochodów. Jeden stopień w zapłonie nic nie daje, to tylko odczucie zawodników.
A czy wiadomo już, że nadal trenerem będzie Mirosław Berliński?
Pracujemy, zastanawiamy się. Próbowaliśmy z trenerami z zewnątrz, ale to nie wychodziło. U jednego zadecydowały sprawy osobiste, drugi za bardzo się przejmował i bronował tor od szóstej rano. Ten tor jest ułożony 20 lat temu i nie można go za bardzo ruszać. Na pewno będziemy z zarządem rozmawiać z trenerem. Chcielibyśmy też poznać jego odczucia, bo jednak znalazł się w nowej roli po wielu latach pracy jako kierownik drużyny.