Żużel. Grand Prix Skandynawii testem dla Phila Morrisa. Pokaże, czy wyciągnął wnioski po Wrocławiu

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Phil Morris i Piotr Szymański
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Phil Morris i Piotr Szymański

Grand Prix Skandynawii w Malilli będzie testem dla Phila Morrisa. Dyrektor generalny SGP przy okazji poprzedniej rundy we Wrocławiu pokazał, że potrafi wsłuchać się w opinie miejscowych i nie wtrącać się do przygotowania toru. Efekt był piorunujący.

W tym artykule dowiesz się o:

Większość ekspertów jest zdania, że ostatnie Grand Prix Polski na Stadionie Olimpijskim było najlepszym turniejem od wielu miesięcy. To zasługa wrocławskich działaczy, którzy przekonali Phila Morrisa do tego, by zaufał im i pozwolił przygotować nawierzchnię toru.

- Nie wiem jak normalnie wygląda sytuacja podczas meczów we Wrocławiu, ale podczas Grand Prix Phil Morris był na słuchawkach cały czas z chłopakami. Oni razem konsultowali się i zarządzali prace, a tor był dobrze przygotowany - komentował Patryk Dudek, który we Wrocławiu dostał się do półfinałów.

Czytaj także: MRGARDEN GKM stracił play-off na finiszu

Wcześniej Morris zasłynął z ignorowania miejscowych i ciągłego zalewania torów wodą. W efekcie większość rund Grand Prix była nudna, a kibice oglądali jazdę gęsiego. - Ściganie we Wrocławiu było kapitalne. Oby tak było co rundę, bo do tej pory w Grand Prix oglądaliśmy tylko starty i pierwszy łuk. Gdyby w kolejnych rundach działo się tak wiele, to ludzie z chęcią oglądaliby te turnieje. Bo jak jest takie ściganie, to od razu jest na co popatrzeć. Wcześniej była nuda - ocenił Artiom Łaguta, rosyjski żużlowiec.

ZOBACZ WIDEO Po co Dowhan dzwonił do Krużyńskiego po odejściu Frątczaka

Dlatego też kolejna runda SGP w Malilli będzie testem dla Morrisa. Nie ulega wątpliwości, że ostatnie Grand Prix Polski rozbudziło apetyty kibiców, jeśli chodzi o manewry na torze. Teraz Brytyjczyk stanie przed szansą na udowodnienie, że wyciągnął wnioski.

Zawodnicy po wrocławskiej rundzie SGP zwracali uwagę na to, że po raz pierwszy od dawna osoby odpowiedzialne za przygotowanie nawierzchni nie przesadzały z laniem wody. - Tor w żadnym momencie nie był suchy, po prostu był odpowiednio domaczany. Jednak na pewno nie był tak zalany wodą jak we wcześniejszych rundach - powiedział Janusz Kołodziej.

Czytaj także: Madsen pewny swego w Grand Prix

Kołodziej we Wrocławiu otarł się o podium. Nie miał jednak wątpliwości, że zawody były tak atrakcyjne, że podobnie przyszykowane nawierzchnie powinny czekać na zawodników przy okazji kolejnych SGP. - Zawodnikom takie wyprzedzanie się podoba. Dobrze, że coś się działo. Coś się zmieniło - podsumował.

Komentarze (7)
avatar
Bada Bing
16.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
test na wirusa aids 
avatar
Marco Polonia
16.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie liczył bym na Morisa bo ma swoje upodobania, poza tym tory przez niego preparowane sprzyjają Anglikom i Duńczykom. Za to są problemem dla Polaków. Ale mam nadzieję że przynajmniej na turni Czytaj całość
avatar
vlkoc
16.08.2019
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
vielky szacun dla toromistra ten turnej musal sa podobat každemu kibicu taky žužel chceme my kybice oglodat dužo valky mijanky a glovně brak kontuzyji