- Wiadomo, że ze swojego wyniku wcale nie jestem zadowolony. Jak każdy z naszej drużyny, męczyłem się ze spasowaniem do tego toru. Był on nietypowy i nieżużlowy. Gospodarze postarali się zrobić go pod siebie i to wykorzystali. Tor był bardzo twardy, bardzo równy i bardzo nieżużlowy - przyznał Aleksandr Łoktajew.
Czytaj także: Żużel. Start może się znaleźć w tarapatach. Damian Stalkowski opuścił tor na noszach
Sporo kontrowersji wywołał sposób, w jaki gospodarze polewali tor. Po czterech wyścigach mieliśmy długą przerwę. Zastrzeżenia do pracy toromistrza mieli nie tylko ostrowscy kibice, ale i komisarz toru, którego zdanie jest kluczowe.
- Było widać, że gospodarze polewali tor tam, gdzie chcieli, a tam gdzie nie chcieli - nie polewali. Niektórzy zawodnicy, siedząc na motocyklach, wykrzykiwali, jak ma być polane. Dziwnie. Za tydzień zobaczymy - dodał Łoktajew.
Przed rewanżem na torze w Ostrowie Wielkopolskim (25 sierpnia) ekipa Mariusza Staszewskiego ma dziewięć punktów straty. - Nie jest dobrze, ale nie jest bardzo źle. Ostatnio zanotowaliśmy tu remis, a teraz... cóż, wynik jest, jaki jest. Zobaczymy, jaki rezultat padnie w Ostrowie - podsumował reprezentant Arged Malesa TŻ Ostrovii.
Czytaj także: Żużel. Przemysław Pawlicki wyszarpał koronę. "Była walka do samego końca"
ZOBACZ WIDEO Zbudował potęgę, musiał odejść. Robert Dowhan rozlicza się z Falubazem