Żużel. Wilki - Polonia: Magowi taktycznemu skończyły się czary. Pickering zawstydził kolegów (mecz w pigułce)

WP SportoweFakty / Krzysztof Urban. / Na zdjęciu: Rene Bach
WP SportoweFakty / Krzysztof Urban. / Na zdjęciu: Rene Bach

Wilki Krosno przegrały w pierwszy mecz półfinałowy fazy play-off 2 LŻ z Zooleszcz Polonią Bydgoszcz 37:53. Obie drużyny dzieliła różnica klas, a goście czuli się w niedzielne popołudnie jak na mocniejszym sparingu, a nie zawodach o wielką stawkę.

[b]

KOMENTARZ: [/b]To była egzekucja. Krośnianie nie byli w stanie przeciwstawić się piekielnej sile rażenia ZOOleszcz Polonii Bydgoszcz. Faworytowi do awansu i startującej do fazy play-off z pozycji lidera drużynie wygrana przyszła łatwiej niż w rundzie zasadniczej. Wówczas losy spotkania ważyły się do ostatniego biegu, teraz goście prowadzili od początku do końca, systematycznie powiększając przewagę. Bydgoszczanie byli pozbawieni słabych punktów. Zera woził tylko junior - Tomasz Orwat. Reszta nie przekraczała linii na czwartych pozycjach. Mateuszowi Tonderowi i Rene Bachowi punkty zabierały odpowiednio wykluczenie i taśma.

CZYTAJ TAKŻE: Gospodarze wozili się po płotach, goście dziękowali komisarzowi

Gospodarze prezentowali się fatalnie. Jakby zachłysnęli się samym awansem do pierwszej czwórki. Być może wyszli z założenia, że plan na ten sezon został wykonany i w zespole Janusza Ślączki nastąpiło rozprężenie. Zespół był podziurawiony niczym szwajcarski ser. Między numera 9-11 i 12-15 panowała olbrzymia dysproporcja. Tak naprawdę nie zawiedli tylko Patryk Rolnicki i debiutujący w barwach Wilków Krosno - Josh Pickering. Na swoim przyzwoitym poziomie zaprezentował się jeszcze Andriej Karpow.

Młody Australijczyk zawstydził resztę drużyny. Przez cały sezon zawodnicy Wilków zaczynają mecze jakby nawierzchnia ich zaskakiwała - nie mają atutu toru, regularnie przegrywają wyjścia spod taśmy. Pcikeringowi wystarczyły zaledwie dwa treningi, aby być bardzo dobrze spasowanym w pierwszej części zawodów.

ZOBACZ WIDEO Paweł Słupski zdradza, co zawodnicy mówią mu na odprawach

BOHATER MECZU: Ciężko kogoś wyróżnić, gdy trójka z piątki sezonów Polonii "robi" pod dwanaście oczek z bonusami i więcej, a czwarty w kolejce Kamil Brzozowski też zgarnia dwucyfrówkę. Tam po prostu próżno szukać słabych ogniw. Nawet zapożyczony ze Stelmet Falubazu junior Tonder rozkręca się z każdym meczem.

KONTROWERSJA: Bliźniaczo podobnych do siebie widzieliśmy przynajmniej kilka. Żużlowcy Wilków nieźle wychodzili ze startu, ale potem zachowywali się jak dzieci we mgle, jakby występowali w turnieju indywidualnym. Nie patrzyli na siebie tylko pruli do przodu, często nie zważając, kto podąża zaraz za nimi, zamykając sobie zewnętrzną część toru. - Gdybyśmy zrozumieli się z kolegami z drużyny na torze, to może tych punktów byłoby więcej, a tak to trochę woziliśmy się po "płotach" - mówił Patryk Rolnicki.

W pierwszym biegu Paweł Hlib został wykluczony za trącenie na drugim łuku Nicklasa Porsinga. Z remisu 3-3 zrobiło się w powtórce 1-5. W jednym z wyścigów pierwszej serii zawodnicy ruszyli przy zapalonym czerwonym świetle. Sędzia zauważył, że nad koroną stadionu lata dron, który zagrażał bezpieczeństwu zawodników i w myśl przepisów nie mógł kontynuować biegu, dopóki obiekt nie zniknął z pola widzenia.

AKCJA MECZU: Miała miejsce w trzynastym biegu, który przypieczętował sukces bydgoszczan. Po starcie zapowiadało się, że Wilki zwyciężą podwójnie. Jeszcze na pierwszym okrążeniu na prowadzeniu znaleźli się goście. Następnie po ładnej walce Grajczonek wyprzedził Pickeringa.

CZYTAJ TAKŻE: Poloniści zasłużyli na wyróżnienie. Strach się bać, co by było bez Rolnickiego

CYTAT: - Kierownik Polonii Bydgoszcz zasugerował w wypowiedzi pomeczowej dziwne polewanie toru przez gospodarzy. - Jeśli chodzi o spotkanie, to jest ono bardzo podobne do tego co działo się w maju. Jest piękna pogoda, świeci słońce, a na torze stoi bardzo dużo wody. Szacunek dla pana komisarza i pana sędziego, którzy stanęli na wysokości zadania i nie doprowadzili do niebezpiecznych sytuacji podczas meczu. Cieszymy się, że tacy ludzie czuwali nad przebiegiem spotkania - mówił Adam Lyczmański. Urzekł nas też wywód spikera Grzegorza Drozda, który nazwał trenera Ślączkę magiem od spraw taktycznych.

LICZBA MECZU: 3 - tylko tyle punktów zdobył w sumie tercet - Nicklas Porsing, Paweł Hlib i Edward Mazur.

Komentarze (4)
DK28
19.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Po meczu zawodnicy wyrazili szczery żal, ale jak to już napisano, jak wiesz że w finale nie ma o co jechać, czytaj: klub nie ma kasy na awans, to po co jechać. Szkoda tylko, że kibice zapłacili Czytaj całość
avatar
senior wilk
19.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Karpow zaprezentował się na przyzwoitym poziomie. Hmmm. Przecież to on wywiózł Rolnickiego w płot. Zero myślenia liczę się tylko Ja!