Po raz trzeci w tym sezonie OK Bedmet Kolejarz Opole pokonał Power Duck Iveston PSŻ Poznań, tym razem w pierwszym starciu półfinału play-off 2.LŻ na swoim torze - 49:41. Co było przyczyną ośmiopunktowej porażki PSŻ-u?
- Nierówna postawa całej drużyny, tutaj jest przyczyna. Zawodnik wygrywa bieg, a za chwilę przyjeżdża ostatni. Dlatego wynik jest taki, a nie inny. Przyjechaliśmy tutaj wygrać. Każda porażka, za każdym razem, jest dla mnie wielką porażką - powiedział chwilę po zakończeniu meczu Tomasz Bajerski.
Zdecydowanie poniżej oczekiwań wypadł Eduard Krcmar, który w trzech startach zdobył tylko dwa punkty. Bajerski stanął jednak w obronie swojego zawodnika. - Na trzynaście spotkań Eduard odjechał dziesięć bardzo dobrych. Inaczej nie bylibyśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy. Nie robiłbym tragedii z wyniku Eduarda, myślę, że w meczu w Poznaniu pojedzie lepiej - mówił.
ZOBACZ WIDEO Zobacz kapitalny wyścig Bartosza Zmarzlika! Kronika 13. kolejki PGE Ekstraligi
Dość niespodziewanie liderem gości był Robert Miśkowiak, który przy swoim nazwisku zapisał 11 "oczek". Ważne punkty dorzuciła również formacja juniorska poznaniaków.
Zobacz także: Żużel. Kolejarz - PSŻ: Hubert Łęgowik liderem gospodarzy, zawiodła druga para gości (noty)
- Dobrze spisali się Robert Miśkowiak, Władimir Borodulin i juniorzy. Brawa dla naszych młodzieżowców, bo odjechali naprawdę świetne zawody - kontynuował menadżer PSŻ-u.
Przed biegiem 12. gospodarze odjechali gościom na dwanaście punktów. Była opcja zastąpienia Marka Lutowicza Michałem Curzytkiem, Bajerski jednak postanowił zaufać Lutowiczowi i dać mu kolejną szansę. Mimo tego, że wychowanek Unii Leszno nie błyszczał we wcześniejszych biegach, to udało mu się wygrać start i dowieźć podwójne zwycięstwo do mety.
- Czasami tak jest. Postanowiłem dać kolejną szansę Markowi Lutowiczowi, bo widziałem, że zmiany w ustawieniach u Michała Curzytka poszły nie w tym kierunku, w którym powinny. Postawiłem na Marka, co przyniosło nam podwójne zwycięstwo.
Zobacz także: Social Speedway 2.0: Lindgren dziękuje kobiecie, która go odmieniła. Doyle nadal nie pogodził się z wykluczeniem
- Przed biegami nominowanymi był plan, aby w 15. biegu posłać Władimira Borodulina z Davidem Bellego, ale po wyścigu 14. postanowiłem, że dam szansę Robertowi Miśkowiakowi, który przyjechał pierwszy. Szkoda, że nie obejrzał się, nie zostawił za dużo miejsca dla Borodulina, bo tak mogło być 5:1, a skończyło się tylko remisem - zakończył Bajerski.