Maksym Drabik zdobył tylko 3 punkty dla Betard Sparty Wrocław w wygranym przez nią meczu w Zielonej Górze (46:44). Wcześniej z kretesem przegrał walkę o podium w finale MIMP. Słabe wyniki mają związek z kryzysem sprzętowym, który dotknął zawodnika.
Spekuluje się, że Drabik popełnił błąd. Jaki? Bardzo długo było tak, że korzystał tylko i wyłącznie z silników Ryszarda Kowalskiego. Ta współpraca bardzo dobrze się układała, ale Drabik, podobnie jak większość zawodników, chciał mieć alternatywę, na wypadek, gdyby silniki od Kowalskiego przestały jechać. Znalazł ją, bo wziął też sprzęt od Ashleya Hollowaya. Problem w tym, że jak się dowiedzieliśmy, tych silników jeszcze nie zdołał dopasować, a te od Kowalskiego zaczęły szwankować.
Czytaj także: Przeczytaj historię człowieka, który sprzedaje numizmaty Golloba
W środowisku można usłyszeć taki pogląd, że najlepszy polski tuner (rok temu najlepszy na świecie), mówimy tutaj o Kowalskim, bardzo lubi współpracować z osobami, które są lojalne i mają do niego pełne zaufanie. Wtedy on odpłaca tym samym i poświęca się im w 100 procentach. Tak dzieje się w przypadku Bartosza Zmarzlika. Drabik, biorąc Hollowaya, miał nadużyć zaufania. Nie twierdzimy, że Kowalski teraz celowo robi mu złe silniki. Wiele jednak wskazuje na to, że Maksym stracił status ważnego klienta.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Ostatnia kolejka rundy zasadniczej PGE Ekstraligi. Zobacz magazyn "Speedway+"
Oczywiście sytuacja może się w każdej chwili zmienić i na to najpewniej liczy Sparta. Naszym zdaniem bardziej prawdopodobne wydaje się rozwiązanie, że Drabik ze swoim teamem dopasuje jednostki napędowe od Hollowaya, niż to, że wróci szybki na silnikach Kowalskiego. Chociaż w pokręconym żużlowym świecie wszystko jest możliwe.
Swoją drogą Drabik ostatnio przez dwa dni trenował we Wrocławiu, a jego team wyjaśniał, że zawodnik potrzebował ogarnąć sprawy sprzętowe. Otoczenie Maksyma dowodziło, że pogubienie sprzętowe jest najpewniej efektem tego, iż zawodnik po związaniu się z Hollowayem nagle stał się właścicielem bardzo dużej liczby silników i zwyczajnie nie był w stanie tego ogarnąć. Jeśli tak jest w rzeczywistości, a treningi dały spodziewany efekt, to można zakładać, że w niedzielę znów zobaczymy szybkiego i skutecznego Drabika.
Czytaj także: Złodzieje startów. Leon Madsen i długo, długo nikt