- Dla mnie to był zawsze zawodnik, który zaprzeczał duńskim stereotypom. Na pewno chciałbym mieć go w drużynie, gdybym pracował jeszcze kiedyś w jakimś klubie - mówi nam Sławomir Kryjom. Były menedżer Unibaksu Toruń Michaela Jepsena Jensena zna od jego najmłodszych lat. - Od zawsze był uważany za duży talent. Nasz pierwszy kontakt nastąpił, kiedy miał 16 lat i przyjechał wtedy wspólnie z Brianem Kargerem i grupą duńskich juniorów na trening do Leszna. Nic wtedy z tego nie wyszło, bo wybrał Toruń. Spotkaliśmy się po roku w jednym klubie. Jeździł już na pozycjach seniorskich i robił bardzo dobrą robotę - podkreśla.
Michael Jepsen Jensen w pierwszym półfinale play-off z Betard Spartą Wrocław był najskuteczniejszym zawodnikiem w zespole Adama Skórnickiego. Zdobył 13 punktów, wygrywając cztery ze swoich pięciu wyścigów. To w dużej mierze dzięki niemu gospodarze pokonali ekipę Dariusza Śledzia 48:42 i są ciągle w grze o finał.
Zobacz także: Magazyn PGE Ekstraligi: Zaliczka Falubazu trochę za mała. Andreas Jonsson wytłumaczył, dlaczego kończy karierę
- Był w różnych klubach, sporo się u niego zmieniło, ale nadal uważam go za zawodnika, który może jeszcze namieszać w światowym żużlu. Jego bardzo dobre występy mnie nie dziwią. Jestem raczej zaskoczony, kiedy jedzie słabo, co mu też się zdarza. Po kontuzji Nickiego Pedersena w szeregach Falubazu zrobiło się luźniej i Michael to wykorzystał - podkreśla Kryjom.
Jepsen Jensen w Falubazie jest na ten moment czwartym najskuteczniejszym seniorem. Warto jednak zauważyć, że znowu staje na wysokości zadania, kiedy drużyna jest w trudnej sytuacji. Przed rokiem Duńczyk był w znakomitej formie, kiedy ważyły się losy utrzymania w PGE Ekstralidze. Teraz świetnie rozpoczął fazę play-off. A przed sezonem nie brakowało przecież opinii, że po transferach Martina Vaculika i Nickiego Pedersena zostanie zepchnięty na margines. - Mocne drużyny mają to do siebie, że trudniej zdobywa się w nich punkty. W Lesznie jest tak samo. Brady Kurtz czy Jarek Hampel w każdym innym zespole punktowaliby lepiej - tłumaczy Kryjom.
Zobacz także: Jason Doyle oglądał mecz Włókniarza z Unią. Przyjechał na rozmowy?
- Sukces Michaela polega na jego podejściu. To nie jest zawodnik, który narzeka na numer startowy, kolor kasku, pogodę, dysze czy zębatki. Nigdy nie był marudą. Takie rzeczy kompletnie go nie interesują. Skupia się na każdym kolejnym biegu. Nie jest przy tym człowiekiem konfliktowym. Pyskówki z innymi żużlowcami czy menedżerem nie wchodzą w grę - podsumowuje Kryjom.
ZOBACZ WIDEO Piotr Świderski: Trudno szukać drużyny, która może przeszkodzić Unii. Ona dominuje na torach rywali z play-offów