- Jestem w szoku. Nie spodziewałbym się, że tak dobrze mi pójdzie - mówił Bartosz Smektała po ostatnim meczu fazy zasadniczej PGE Ekstraligi, w którym Fogo Unia Leszno rozgromiła na wyjeździe Betard Spartę Wrocław 55:35. Junior leszczyńskich "Byków" zdobył wtedy 11 punktów i bonus. Nie zaznał goryczy porażki.
Trzy tygodnie później Smektała znów zawita do stolicy Dolnego Śląska, bo wrocławianie i leszczynianie zmierzą się w wielkim finale PGE Ekstraligi. Oczy wielu kibiców i ekspertów będą zwrócone na 21-latka, który po tym sezonie kończy starty w gronie juniorskim.
Czytaj także: Kibice przyjadą za darmo na finał Nice 1. LŻ
To samo dotyczy Maksyma Drabika, który od kilku lat stanowi o sile formacji młodzieżowej Betard Sparty. Podobnie jak Smektała, jest on niezwykle ważnym ogniwem swojej drużyny i potrafi z rezerwy łatać dziury i zastępować słabiej dysponowanych kolegów. W sierpniowych zawodach zdobył 12 punktów, ale w sześciu startach i pozostał w cieniu Smektały.
ZOBACZ WIDEO Prezes Ostrovii edukuje kibiców. Chce, żeby zrozumieli, że kasa na Ekstraligę może być za 2 lata
Presja. Dla wrocławian będzie to trzeci finał PGE Ekstraligi w ciągu ostatnich pięciu lat. Drużyna po raz ostatni świętowała mistrzowski tytuł w roku 2006, dlatego wydaje się, że na Betard Sparcie ciąży ogromna presja i głód sukcesu.
- Nie mamy ogromnego parcia na złoto. Musimy mocno się skupić i pragniemy zwycięstwa, bo po to jeździmy cały sezon i szykujemy się zimą, by spełnić się pod każdym względem. Również drużynowym. Każdy bieg w finale będzie bardzo istotny, a przede wszystkim to, co ugramy u siebie będzie później ważne w dalszej części dwumeczu - powiedział nam Drabik.
W nieco innej sytuacji są leszczynianie. "Byki" w ostatnich latach dominują na krajowym podwórku. W tym sezonie mają szansę zdobyć trzeci tytuł z rzędu. Gdy w sierpniu rozgromili we Wrocławiu Betard Spartę 55:35, kibice przez długą chwilę skandowali "chcemy trzeciego mistrzostwa". Po raz ostatni w polskim żużlu przez trzy sezony z rzędu niepokonana była ekipa z... Wrocławia. Miało to miejsce w latach 1993-1995.
- Nie mamy z tyłu głowy tego, że wymaga się od nas trzeciego tytułu. Wszyscy są profesjonalistami i wiedzą o co chodzi. Jeździmy na co dzień na wysokim poziomie. Presja i oczekiwania mogą być, ale mamy takich zawodników w zespole, że potrafią sobie z tym poradzić - stwierdził Smektała.
- To nie jest tak, że leszczynianie są pod presją, bo jadą o trzecie złoto z rzędu. Żadnych plusów i minusów nie ma. Finał zaczynamy od zera - ocenił Drabik.
Kto lepszy? W tym roku Drabik i Smektała wielokrotnie mieli okazję rywalizować na torze. W pojedynkach w spotkaniach PGE Ekstraligi jest 4:1 dla juniora z Leszna, przy czym w sierpniowych zawodach Smektała zawstydził swojego rówieśnika, bo trzykrotnie pokonał go na jego terenie. Lepiej Drabikowi idzie w Szwecji, gdzie ma bilans 2:0 ze Smektałą. W IMŚJ jest 1:1.
Łącznie daje nam to 5:4 dla Smektały.
Jaka przyszłość? Drabik i Smektała mają po 21 lat i każdy z nich kończy starty w gronie juniorów, czym zakończy się pewna era w historii Betard Sparty i Fogo Unii. Obaj młodzieżowcy do tej pory byli gwarantami solidnych zdobyczy punktowych i mieli wpływ na taktykę menedżerów.
Drabika i Smektałę łączy też to, że każdy z nich ma na swoim koncie tytuł IMŚJ. Zawodnik Betard Sparty sięgnął po niego w roku 2017, w kolejnym sezonie leszczynianin odebrał mu mistrzostwo rzutem na taśmę w dość dramatycznych okolicznościach. Obaj mogą jeszcze zakończyć obecną kampanię z drugim IMŚJ na koncie, ale przed nami jeszcze dwa turnieje finałowe, które wyłonią najlepszego juniora globu.
Czytaj także: Finał PGE Ekstraligi w piątek z powodu maratonu
To, co różni Drabika i Smektałę to ich przyszłość. Junior Fogo Unii już wielokrotnie zapewniał, że zostaje na kolejny sezon w obecnym klubie, a rywale nawet nie próbują rozmawiać z 21-latkiem. Co innego Drabik, który jest rozchwytywany na rynku. Częstochowianom marzy się powrót wychowanka do domu, o głośnym transferze zdają się też myśleć w Zielonej Górze.
Drabik do tego podchodzi na spokojnie. Wprawdzie w żadnym z wywiadów nie deklarował pozostania we Wrocławiu, ale nieoficjalnie wiadomo, że obie strony są na dobrej drodze ku przedłużeniu współpracy. Najpierw jednak czekają nas emocje związane z finałem PGE Ekstraligi. Jeśli w nim junior Betard Sparty poprowadzi drużynę do złota, jego pozycja negocjacyjna mocno się poprawi.
Jedno jest pewne - Fogo Unia i Betard Sparta będą musiały nieco inaczej zbudować swoje składy na sezon 2020. Bez Smektały i Drabika na rezerwie, trenerzy obu ekip nie będą mieć już takiego komfortu pracy jak do tej pory.