[b]
KOMENTARZ[/b]. Kwotami rzucać nie będziemy, ale nie da się ukryć, że zakontraktowanie duetu Nicki Pedersen - Martin Vaculik do najtańszego nie należy. Z tym, że pieniądze i nazwiska sukcesu nie dają, o czym Stelmet Falubaz Zielona Góra boleśnie przekonał się w tegorocznym sezonie PGE Ekstraligi.
- W tak mocnym zespole jeszcze nie jeździłem - mówił przed startem rozgrywek Piotr Protasiewicz. Na papierze - owszem - zielonogórzanie wyglądali bardzo mocno, w formacji seniorskiej w zasadzie nie było żadnej dziury. Ale jak to w żużlu bywa tor wszystko zweryfikował.
Skończyło się porażką, bo tak należy oceniać brak medalu DMP. Czy z Pedersenem, który z powodu kontuzji wypadł na play-off, Stelmet Falubaz osiągnąłby lepszy wynik? Pewnie tak, bo choć Pedersen w sezonie 2019 nie jechał kosmicznego speedwaya, to jednak był podstawowym filarem drużyny.
ZOBACZ WIDEO: Stelmet Falubaz szykuje bombę transferową? Chodzi o zawodnika zagranicznego!
Marnym pocieszeniem jest fakt, że zespół zamiast walki o utrzymanie bił się o medale DMP. Czy za kilka(naście) lat ktoś będzie pamiętał o tym progresie? Nie. Nie ma medalu, więc sezon należy spisać na straty.
BOHATER. Martin Vaculik. Niezaprzeczalnie lider Stelmet Falubazu w sezonie 2019. Słowak najrzadziej się mylił, był najbardziej regularny, co też widać po jego średniej biegowej - 2,319. Zamknął usta tym, którzy śmiali się, że z Vaculika żadna gwiazda, a zwykły ligowy rzemieślnik.
KONTROWERSJA. Adamowi Skórnickiemu często obrywało się za podjęte przez niego decyzje taktyczne. Jedna z nich miała miejsce w Lesznie, gdzie do biegu juniorskiego wystawił rezerwowego Mateusza Tondera, a po zdobytych przez niego dwóch punktach po skutecznym ataku na Dominiku Kuberze odstawił go na 10 wyścigów. - To nie fair. To dobicie młodego żużlowca, zahamowanie jego rozwoju! - grzmiał Jan Krzystyniak.
PLUS. Faktem jest, że w przekroju całego sezonu juniorów Stelmet Falubazu należy ocenić raczej przeciętnie aniżeli dobrze. Ale ich przebłyski w kilku występach dają nadzieję na przyszłość. Tu należy wspomnieć choćby o ostatnim meczu sezonu, w którym duet Damian Pawliczak - Norbert Krakowiak zdobył w sumie 13 punktów z trzema bonusami. Jeśli w sezonie 2020 notowaliby choć w połowie tak dobre rezultaty, w Zielonej Górze byliby w siódmym niebie.
MINUS. Nicki Pedersen. Owszem - wyniki go broniły, bo jednak wykręcił średnią biegową powyżej dwóch punktów (2,032) na wyścig. Ale na tym koniec. Duńczyk nie pojawił się na przedsezonowym obozie, a w trakcie rozgrywek niejednokrotnie woził kolegów z drużyny po płotach, jego szaleństwa negatywnie odbiły się na atmosferze w zespole. Niewiele wyszło też z zapowiedzi drużynowej jazdy. Stelmet Falubaz pożegnał Pedersena bez większego żalu.
CYTAT. - Trzeba się zastanowić, na ile przeszkodził nam tor, a na ile nie pomógł drużynie menedżer - wypalił Adam Skórnicki po przegranej z Fogo Unią Leszno (43:47). Wówczas ruszyła lawina spekulacji. Pojawiły się nawet daleko idące wnioski, że to może być koniec Skórnickiego w zielonogórskim klubie. - Nie pozwolę się skrzywdzić, bo zbyt wielu kolegów z toru straciłem. Za Falubaz umierać nie będę - tłumaczył nam menedżer.
LICZBA. 33,5. Średnio tyle punktów zdobywał Stelmet Falubaz w wyjazdowych meczach play-off. I właśnie przez wysokie porażki na terenach rywali drużyna Skórnickiego nie była w stanie wygrać dwumeczu w decydującej fazie zmagań. Efekt każdy zna.
Zobacz też:
Żużel. PGE Ekstraliga. Sezon widziany z... Zielonej Góry. A miało być tak pięknie. Falubaz przegranym
Żużel. Stelmet Falubaz słabszy po odejściu Nickiego Pedersena. "Zamienił stryjek siekierkę na kijek"