Ten sezon był dla MRGARDEN GKM-u Grudziądz jak przejażdżka kolejką górską. Zaczęło się od kontuzji Artioma Łaguty jeszcze przed startem PGE Ekstraligi. Wprawdzie uraz nie był poważny, ale lider zespołu musiał odpuścić ligową inaugurację w Lublinie. Tyle że tam już w pierwszym starcie urazu doznał Andreas Jonsson i szanse się wyrównały.
Ostatecznie MRGARDEN GKM w Lublinie przegrał, choć rywala miał na widelcu. Niektórzy kibice wyśmiewali wtedy zespół prowadzony przez Roberta Kempińskiego. Z perspektywy czasu tamten wynik należy ocenić nieco inaczej, bo Speed Car Motor wcale nie był takim chłopcem do bicia jakby się mogło wydawać. Punkty w Lublinie straciły też inne zespoły.
Czytaj także: Przedpełski zostaje w forBET Włókniarzu
Grudziądzanie od lat marzą o play-offach, a na miejsce w pierwszej czwórce nie mogli do tej pory liczyć ze względu na fatalną postawę na wyjazdach. W roku 2019 to się zmieniło, bo zespół zyskał po pozyskaniu Kennetha Bjerre. Udało się przerwać fatalną wyjazdową passę i wygrać w Toruniu, uzyskać dobry wynik na wyjeździe w Zielonej Górze. I przez większą część sezonu klub znajdował się w upragnionej czwórce.
ZOBACZ WIDEO: Stal jest już po słowie z Kasprzakiem. Ucieczki z Gorzowa raczej nie będzie
I jak na ironię, o braku play-offów dla MRGARDEN GKM-u zadecydował mecz na własnym torze. Obiekt przy ul. Hallera bywał do tej pory twierdzą nie do zdobycia. Punkt straciła tam nawet faworyzowana Fogo Unia Leszno. Pełną zdobycz wywiózł za to Stelmet Falubaz. Zielonogórzanie wybili miejscowym żużlowcom atut własnego toru, bo przyjechali i ponarzekali na nawierzchnię. Komisarz i sędzia zrobili swoje. Ten mecz miejscowym fanom będzie się śnić po nocach.
- Być może też powinniśmy byli się tak zachowywać na wyjazdach - mówił trener Kempiński już po fakcie, gdy stało się jasne, że MRGARDEN GKM o medale nie powalczy.
Rzut oka w statystyki pozwala sprawia, że trudno stwierdzić czego tak naprawdę zabrakło grudziądzanom, by jeździć w play-offach. W decydujących meczach najmocniej zawiedli Krzysztof Buczkowski i Przemysław Pawlicki, ale też w skali sezonu ich średnie biegowe są na dość dobrym poziomie. Patryk Rolnicki wzmocnił formację juniorską, ale też doznał poważnej kontuzji i opuścił kilka spotkań. Gdyby nie uraz Rolnickiego, sprawy też mogłoby się potoczyć inaczej w niektórych meczach.
Czytaj także: Woryna wielkim pechowcem TAURON SEC
MRGARDEN GKM jest jednak odpowiednio zarządzanym klubem, zawodnicy szybko porozumieli się co do kontraktów na sezon 2020 i przed drużyną kolejna szansa na wywalczenie play-offów. W Grudziądzu nie mogą powiedzieć, że do trzech razy sztuka, bo tych prób było znacznie więcej, ale może w przyszłym roku w końcu się uda powalczyć o medale. Zwłaszcza po wzmocnieniu Nickim Pedersenem.