Żużel. Kibice nie pomagali Bartoszowi Zmarzlikowi. "Lubię się wyłączyć, mieć klapki na oczach"
Dzień po wywalczeniu mistrzostwa świata, Bartosz Zmarzlik ścigał się w meczu truly.work Stal Gorzów - Arged Malesa TŻ Ostrovia (60:30). O odpowiednie przygotowanie było mu podwójnie trudno. Nie pomagali kibice.
W sobotni wieczór reprezentant Polski wywalczył tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Na świętowanie nie było jednak czasu. - To dopiero do mnie dochodzi. Wcześniej za bardzo o tym nie rozmyślałem. Rano wstałem, byłem w kościele, zjadłem śniadanie, byłem w warsztacie, zrobiłem pranie i był wyjazd na mecz - mówił mistrz świata tuż po meczu truly.work Stal Gorzów - Arged Malesa TŻ Ostrovia (60:30).
W nim Bartosz Zmarzlik nie miał sobie równych. Był poza zasięgiem rywali, wygrał swoje wszystkie wyścigi. - Wiedziałem, że jeśli stracę punkt, będą mówić "o, nie przygotował się, olał sprawę". A to nie jest tak. Oddaję całe serce dla Gorzowa, dla Polski i zawsze chce się godnie prezentować - podkreślił Bartosz Zmarzlik.
Truly.work Stal Gorzów jest o krok od utrzymania w PGE Ekstralidze. Rewanżowe spotkanie barażowe zostanie rozegrane w niedzielę w Ostrowie Wielkopolskim.
Zobacz też:
Żużel. Jakie długi ma Stal wobec Kasprzaka? Prezes zdradza szczegóły umowy z zawodnikiem
Żużel. Grand Prix. Niech zazdroszczą inni. Stanisław Chomski ani przez chwilę nie zwątpił w Zmarzlika