Żużel. Za i przeciw Hynka. Drabik nie jest niezbędny reprezentacji. Cieślak dogada się z papugą, to może i z Maksymem

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Maksm Drabik
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Maksm Drabik

Wprowadzając element humorystyczny szczerze współczuje Sparcie, gdy okaże się, że nie zachoruje sam Drabik, a jego pies i będzie trzeba pójść np. do weterynarza w dniu meczu. Obawiam się, że myśli będą krążyć gdzie indziej.

No to ładnie przedstawił się Maksym Drabik przed milionami słuchaczy. Wiem, wiem, temat jest wałkowany od kilku dni, ale postanowiłem zabrać głos w Drabik gate ten jeden raz i od trochę innej strony. Biorę na tapetę interes reprezentacji, że jakby nie spojrzeć, ten Drabik nie jest taki niezbędny tej kadrze. Ostateczna decyzja należy jak zawsze do selekcjonera Marka Cieślaka.

Tak naprawdę on wcale nie musi dawać jasnego przekazu i mówić w mediach, że skreśla Drabika. Że daje mu pstryczka w nos na otrzeźwienie, pół roku na przemyślenie swojego zachowania i nie bierze pod uwagę przy powołaniach przez np. rok. Może powiedzieć, że na jego miejsce ma lepszych, bardziej doświadczonych i objeżdżonych na arenie międzynarodowej podopiecznych, którzy nigdy go nie zawiedli i zawsze byli w gotowości.

CZYTAJ TAKŻE: Złoty Kask i Polska - Reszta Świata w cieniu dziwnych L-4
Zgadzam się z opiniami, że każdy ma prawo do L-4. Sęk w tym, że tych zwolnień lekarskich i dziwnych zachowań przy okazji ważnych imprez było multum. W aż takie przypadki nie wierzę. Krótka retrospekcja z kiepskiej i niefortunnej passy Drabika wygląda następująco.

ZOBACZ WIDEO Cieślak: Prezes Świącik do nowej umowy musi mi dołożyć na nerwosol

Nie wchodząc w szczegóły, zaczęło się od nieszczęsnego finału Srebrnego Kasku i wycofania się z turnieju z powodu problemów żołądkowych jeszcze przed pierwszym biegiem. Później poszło już lawinowo. Chamska odpowiedź na gratulacje za zdobycie drugiego z rzędu IMŚJ pod postem Marcina Najmana, w którym nie zapomina, w odróżnieniu od Maksyma oddać zasług ojcu 21-latka - Sławomirowi. To on ukształtował przecież młodego Drabika.

Sorry, ale nie znając nawet szczegółów rozstania taty i syna i jakie by ono nie było, ja na jego miejscu, podziękowałbym swojemu. Nawet za dach nad głową i dawanie żarcia dopóki nie stałem się samodzielny. Nie pojmuję, ale najwidoczniej ten typ tak ma.

Następnie była gala PGE Ekstraligi i słynne już pozdrowienia dla psa w trakcie odbierania statuetki na Najlepszego Juniora Sezonu. Żeby jeszcze dołożyć do pieca Drabik przedstawił L-4 tuż przed spotkaniem Polska - Reszta Świata w Rybniku, które zakończy sezon żużlowy w Polsce, a do którego Drabik junior był przewidziany.

Tylko, że zwolnienie lekarskie wysłał chyba gołębiem pocztowym, bo nie dotarło ono do trenera Cieślaka. Drabik nawet nie zadzwonił do selekcjonera, spuścił go po brzytwie, tak jakby był powietrzem. A to jego przełożony w najważniejszym klubie pod szyldem reprezentacja.

Od małego miałem wpajane różne wartości. Jedna z nich brzmi: Czasami najgorsza prawda jest lepsza od najpiękniej uknutego kłamstwa. Trzeba było zatelefonować i czarno na białym zakomunikować, że jest się zmęczonym sezonem, że może warto dać szansę innym, a nie chować głowę w piasek. Trener na pewno by zrozumiał i przychylił się do prośby zawodnika, który co by nie mówić wykonał swój plan na ten rok perfekcyjnie. A tak pozostał niesmak i jak to mawia dzisiejsza młodzież trąci wiochą.

Drabik lubi być aktywny w mediach społecznościowych, fotografować się z czworonogiem, który zawładnął nim bez reszty i coraz częściej towarzyszy Maksymowi na różnych zawodach. Tak sobie myślę, że może warto by było zamiast psa pokazać, to L-4. Pewnie wszyscy już zdążyli wyciągnąć wnioski po swojemu, ale pole do oceny by się poszerzyło.

Wprowadzając element humorystyczny szczerze współczuje Sparcie, gdy okaże się, że nie zachoruje sam Drabik, a jego pies i będzie trzeba pójść np. do weterynarza w dniu meczu. Obawiam się, że myśli będą krążyć gdzie indziej, a nie daj Boże jeszcze Maksym osiągnie wówczas słaby wynik. Proponuję jednak wówczas wykręcić ten numer do Cieślaka. Trener ma więcej zwierząt w domu, są psy, papuga, a jednak potrafi się zorganizować. Wierzę, że skoro umie dogadać się z kolorowym ptakiem, to i z Drabikiem mu się uda.

Wracając już na poważnie do meritum. Polskę naprawdę stać na to, aby pozwolić sobie na rezygnację z wiecznie bimbającego sobie zawodnika. Poradzimy sobie bez świętych krów. Zwłaszcza w obliczu braku powrotu DPŚ, gdzie potrzebnych jest pięciu równych i mocnych "rajderów". W SoN wystarczy tercet złożony z dwóch seniorów i jednego juniora. Pozycja Bartosza Zmarzlika jest niezagrożona, a Drabik od przyszłych rozgrywek nie będzie już młodzieżowcem. Ten drugi zawsze się znajdzie. Jest Maciej Janowski, Patryk Dudek, Janusz Kołodziej, czy choćby Bartosz Smektała.

Towarzyskie mecze nigdy nie będą wyzwalać takich emocji, jak zawody o poważną stawkę. Zarówno u zawodników i kibiców. Nie zaklinajmy rzeczywistości, tego nie obejdziemy. Dlatego obracając monetę nie dziwi, że zawodnicy coraz mniej chętnie przyjeżdżają na zimowe zgrupowania i się z nich "wymiksowują". Różnica polega jednak na tym, że ktoś ma odwagę wziąć komórkę do łapy i poinformować o tym przełożonego.

CZYTAJ TAKŻE: Wysyp zwolnień lekarskich wygląda na bunt

Dobrze, że nachodzi przerwa zimowa. Niech Drabik wybierze się na wakacje (ponoć ma być grana Dominikana), zresetuje się. Jest wiele miesięcy na ogarnięcie się, zadanie sobie ważnych pytań i wyczyszczenie głowy z dziwnych akcji. Naprawdę szkoda żeby był bardziej znany z pozasportowych wybryków niż sukcesów, na które niewątpliwie posiadł niebywały potencjał.

Źródło artykułu: