Żużel. Ostafiński z Hynkiem biorą się za łby. Kadra 2020 bez Janowskiego i Drabika. Trener musi ich skasować

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Maciej Janowski
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Maciej Janowski

Dariusz Ostafiński i Kamil Hynek rozmawiają o L-4 Macieja Janowskiego i Maksyma Drabika, ale też i zwolnieniach braci Pawlickich. - Zawiesić ich nie można, ale przecież PZM nie musi ich powoływać do kadry - twierdzą zgodnie redaktorzy.

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Bartek jechał wczoraj w Rybniku (w meczu Polska - Reszta Świata) będącym chorym (grypa żołądkowa), a po meczu osaczyły go tłumy i nikomu nie odmówił zdjęcia. Miał problem, żeby wyjechać ze stadionu. To odróżnia mistrza od reszty - takiego smsa dostałem w niedzielę rano od osoby związanej z reprezentacją Polski. Przypomnę tylko, że Maciej Janowski i Maksym Drabik wysłali L-4 i trener Marek Cieślak musiał znaleźć za nich zastępstwo.

Kamil Hynek, WP SportoweFakty: Cieślak niezbyt chętnie chciał w sobotę komentować całą tę farsę ze zwolnieniami lekarskimi, ale powiedział w trakcie transmisji reporterowi TVP Sport na ten temat sześć słów, które właściwie wyczerpują dyskusję: dlatego właśnie Zmarzlik jest mistrzem świata.
Ostafiński: Trener powiedział też, chyba że Janowski i Drabik nie odbierali od niego telefonu. Tak sobie od razu pomyślałem, że Cieślak chyba powinien wykasować numery tych dwóch zawodników. Dosłownie wykasować i nie odbierać do końca swojej kadencji.

ZOBACZ WIDEO: Madsen wysyłał innym sms-y zanim dogadał się z Włókniarzem

Czytaj także: Szymański zabrał głos w sprawie zwolnień. Cieślak zapowiada rozmowę z Janowskim

Hynek: Polska reprezentacja poradzi sobie bez tego kółka wzajemnej adoracji. Nikt nie jest niezastąpiony. Pamiętajmy, że Janowski był kapitanem. Mówię, był, bo zakładam, że nawet jeśli wróci, to już nim nie będzie. Jak zawsze podkreślamy, że nikomu nie wypada kwestionować L-4, tak ta sprawa śmierdzi na kilometr. Dziwi to, że Janowski wyciął taki numer trenerowi, któremu najwięcej zawdzięcza. Cieślak traktował go trochę jak syna, a akcja z nieodbieraniem telefonu? Dziecinada i żenada. Dlatego, może bez komisji śledczej, ale trzeba tę "L-4 gate" zbadać i wyciągnąć konsekwencje.

Ostafiński: Zdecydowanie. Temat jest jednak bardzo delikatny, bo formalnie nic nie można zrobić. Zawieszenie kogoś z L-4 byłoby mocno wątpliwe. Dlatego wrócę do poprzedniej myśli, trener Cieślak powinien wykasować dwa numery. A PZM może po prostu nie powołać Janowskiego i Drabika do kadry. Jeśli związek nic nie zrobi, to zawodnicy dalej będą wchodzić szkoleniowcowi na głowę. Zgadzam się, że sprawa L-4 jest dziwna, wygląda na jakąś skoordynowaną akcję tzw. grupy imprezowej w reprezentacji. Prócz Janowskiego i Drabika należą też do niej bracia Pawliccy, którzy wysłali L-4 na finał Złotego Kasku.

Hynek: Odpowiem, że podoba mi się pomysł Macieja Polnego. Związek powinien zatrudnić niezależnego lekarza na czas zgrupowań, czy powołań. Tak jak jest w każdej kadrze. Zawodnicy są badani na wszelkie sposoby. Nie jesteś w stanie dojechać, leżysz w łóżku? Wizyta domowa. Tak prewencyjnie, bo wiadomo, że nikogo do jazdy w Biało-Czerwonych barwach nie przymusimy. Oszustów powinno się eliminować, bo że robią w konia selekcjonera to jedno, ale rykoszetem dostają kibice, którym moim zdaniem pluje się w twarz. Oni mają być dobrem narodowym i reprezentować dyscyplinę i jej sympatyków, czyli nas.

Ostafiński: My nie wiemy, my tylko podejrzewamy, że ktoś kogoś robi w konia. Przynajmniej tak jest u mnie. Niemniej jeden z naszych redakcyjnych kolegów wyszperał jakieś zdjęcie jednego z chorych w jakimś wyścigowym aucie, więc podejrzenia mogą się szybko zmienić w pewność. Mnie też się podoba pomysł Polnego, bo to jest powiedzenie, sprawdzam i to rozwiewa wszystkie wątpliwości. Może jednak oni są naprawdę chorzy. Taka kontrola ucinałaby wszelkie spekulacje.

Ostafiński: Poza wszystkim odpowiedzmy na pytanie, czy zawieszać?
Hynek: A masz podstawy? Najlepiej, żeby zainteresowani sami się określili, czy chcą umierać za orzełka, czy nie? Unikniemy kabaretu, Piotr Szymański mówi, że ma zamiar rozmawiać, z jak to nazwałeś ten kolorowy kwartet - grupą bankietową? Tylko o czym? Nie ma instrumentów do radykalnych kroków. Poza tym Janowskiego najmocniej zabolałoby zawieszenie licencji na starty w Grand Prix. Mówimy, że nie należy podważać L-4, ale coś za dużo tych przypadków ostatnimi czasy w naszym żużlu.

Hynek: A jadłeś sałatkę na poniedziałkowej gali PGE Ekstraligi? Może to ona zaszkodziła. Tam panowie, którzy pojawili się w Warszawie, nie wyglądali na obłożnie chorych. Musiało ich ściąć nazajutrz
Ostafiński: Sałatki nie jadłem. A dobra była? A poważnie, to według mnie panów można jedynie nie powołać do kadry i tyle. Oczywiście tylko Janowskiego z Drabikiem, bo L-4 braci Pawlickich dotyczyło Złotego Kasku. Ten brak powołania i rozmowy to może być takie uderzenie pięścią w stół, którego kadra potrzebuje. Potrzebuje, bo w tej chwili jest tak, że zawodnicy sami ustalają sobie reguły gry, a to nie jest normalne.

Ostafiński: A Piotrowi Szymańskiemu, przewodniczącemu GKSŻ odpowiedzialnemu za kadrę, już powiedziałem osobiście, co o tym myślę. Nie chwalę się, ale ja ten problem zdiagnozowałem dwa lata temu. Już wtedy należało działać. Zaczęło się od olewania dziennikarza, teraz pokazują, gdzie mają trenera i cały ten nasz związek.

Hynek: Teraz jeden zawodnik, zamiast odmówić wywiadu jeszcze syna... przepraszam psa, by na ciebie napuścił. Napisałem w relacji po meczu Polska - Reszta Świata, że bez dwóch delikwentów ze Sparty kadra nie przestanie istnieć. Jest bez nich życie. Nie ma DPŚ, jest SoN. Potrzebujemy dwóch seniorów i juniora. Zmarzlik i Kubera to podstawa. A założę się, że w trakcie sezonu kłopot bogactwa będzie duży.
Ostafiński: No to mamy jasność. Kadra 2020 bez Janowskiego i Drabika.

Ostafiński: To jeszcze pytanie, co z Pawlickimi. Teraz sobie przypomniałem, że jak nie powołano zimą Przemka na zgrupowanie, to ktoś w PZM chwalił się, że grupa imprezowa rozbita. Tyle że potem L-4 wysłali Piotr Pawlicki, Drabik, Patryk Dudek i Krzysztof Kasprzak. Patrząc na dwa pierwsze nazwiska, można by odpowiedzieć, że grupa odpowiedziała, a związek uznał, że nie ma argumentów, by z tym walczyć. Teraz mamy taki trochę ciąg dalszy.

Czytaj także: Polny rzuca pomysł. PZM musi zacząć weryfikować L-4

Ostafiński: Mnie osobiście szkoda, że taki Piotr Pawlicki, facet z papierami na jazdę, tak się rozmienia na drobne. Wygląda, jakby zadowalała go rola lokalnego matadora z Leszna, a mógłby więcej.
Hynek: Tylko że Przemka nie bronią nawet wyniki. U braci tak to przeważnie jest, że jak jeden choruje, to i drugiego dręczy katar. A tak serio, to Pawliccy sami się ukarali. Nie mają ambicji prezentować się na arenie międzynarodowej, ich broszka. Pamiętajmy, że karma zawsze wraca i zazwyczaj ze zdwojoną siłą. Ktoś kiedyś będzie potrzebował pomocy od związku, jakiegoś lobby. I wtedy GKSŻ, czy PZM powinien przypomnieć sobie o początku października 2019 roku.

Ostafiński: Tak to zgrabnie ująłeś, że nie wiem, co odpowiedzieć. Chyba tylko tyle, że dobrze, iż mamy Zmarzlika. Po tytule mistrzowskim przybyło mu niewątpliwie wrogów. Ta grupa jest większa niż Piotr Pawlicki, który w GP kibicuje Janowskiemu. Zakładam jednak, że Bartosz jeszcze przez wiele lat będzie robił swoje i sportową formą pokazywał innym, gdzie jest ich miejsce.

Źródło artykułu: