Żużel. Łukasz Kuczera: Historyczny sezon polskiej kadry przegrał ze zwolnieniami lekarskimi (komentarz)

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Finał SoN. Bartosz Zmarzlik, Maksym Drabik.
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Finał SoN. Bartosz Zmarzlik, Maksym Drabik.

Mecz Polski z Resztą Świata był świetnym sposobem na zamknięcie historycznego sezonu w polskim żużlu. Niestety, zachowanie niektórych żużlowców i wystawienie zwolnień lekarskich sprawiło, że święto speedwaya zeszło na dalszy plan.

Nie będzie przesadą stwierdzenie, że był to najlepszy sezon w historii polskiego żużla. Doczekaliśmy się trzeciego mistrza świata w postaci Bartosza Zmarzlika, wśród juniorów triumfował Maksym Drabik. Do tego całe podium juniorskiego czempionatu zajęli Biało-Czerwoni. Młodzieżowcy potwierdzili tez klasę w finale DMEJ czy IMEJ. Do pełni szczęścia zabrakło tylko złotego medalu w Speedway of Nations.

Dlatego sobotni mecz Polski z Resztą Świata w Rybniku mógł być doskonałą okazją, by pogratulować naszym żużlowcom ostatnich sukcesów. Bartosz Zmarzlik po zakończeniu zawodów otrzymał prezenty od sponsorów polskiej kadry, podczas prezentacji wyróżniono też Mikkela Michelsena za niedawne mistrzostwo Europy.

Czytaj także: Szymański zabrał głos ws. zwolnień lekarskich 

Tak jak Zmarzlik otrzymał bon paliwowy od Orlenu na pokaźną kwotę, tak Drabik mógł liczyć na podobne wyróżnienie. Tyle że zawodnik Betard Sparty Wrocław wybrał się na L4 w dość dziwnych okolicznościach. Podobnie zresztą jak Maciej Janowski. W efekcie zamiast mówić o fantastycznym sezonie w wykonaniu Biało-Czerwonych, musieliśmy się skupić na weryfikacji L4 u niektórych zawodników.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Zobacz najnowszy magazyn "Speedway+"

Część kibiców twierdzi, że Janowski czy Drabik nie zrobili nic takiego, bo przecież mecz Polski z Resztą Świata miał żaden status, że niepotrzebnie można się było jedynie nabawić kontuzji na koniec sezonu. Nieprawda. Po to One Sport jako promotor polskiej reprezentacji kontraktuje mecze towarzyskie, by sponsorzy w ogóle byli zainteresowani kadrą, by przelewali na konto GKSŻ niemałe pieniądze.

W sobotę na trybunach w Rybniku znalazła się m.in. Anna Ziobroń, dyrektor marketingu w Orlenie. Płocka firma od tego roku zaczęła sponsorować żużlową reprezentację. Transmisja meczu w TVP zapewniła gigantowi paliwowemu pewien ekwiwalent reklamowy. Trzeba mieć tego świadomość. Jeśli najlepsi polscy żużlowcy będą rezygnować z takich meczów, to Orlen w końcu rzuci sponsoringiem. Bo firma płaci żużlowej centrali za promocję poprzez występy takich zawodników jak Zmarzlik czy Janowski. Nie chce widzieć w akcji żużlowców drugiej kategorii.

Na szczęście polski żużel ma tylu dobrych seniorów, że nikt nawet nie zapłakał za Janowskim czy Drabikiem. Żużlowcom zabrakło jednak kindersztuby. Wystarczyło zadzwonić do trenera Marka Cieślaka, poprosić o znalezienie zastępstwa. Przykład Bartosza Smektały pokazuje, że jak się chce, to można. Leszczynianin przyjechał do Rybnika mimo choroby i nie najlepszego samopoczucia. Odebrał telefon od Cieślaka, nie potraktował go jak powietrze.

Żużlowcy nigdy nie będą piłkarzami. Reprezentacyjny speedway ma swoją specyfikę, że tak naprawdę ogranicza się teraz tylko do dwudniowego Speedway of Nations. Gdyby nie mecze towarzyskie Polski z Resztą Świata czy wcześniejsze starcia z Rosjanami, Australijczykami czy Duńczykami, to żadna firma nie wyłożyłaby pieniędzy na sponsoring tytularny. Po co finansować coś, co funkcjonuje przez dwa dni w roku?

Czytaj także: Smektała przyjechał do Rybnika mimo choroby

Na szczęście kibice w Rybniku nie odczuli braku Janowskiego czy Drabika. Inni żużlowcy zapewnili równie dobre show, po zakończeniu zawodów długo kręcili też "bączki" przy owacji trybun. Bartosz Zmarzlik kilkukrotnie otrzymał też solidną porcję braw od całego stadionu.

Miejmy nadzieję, że w roku 2020 będzie podobnie, że za dwanaście miesięcy będziemy pisać o kompletnym sezonie polskiej reprezentacji. Zadanie bardzo trudne do wykonania, ale nie niemożliwe. Zmarzlika bez wątpienia stać na obronę tytułu mistrzowskiego, tak jak Biało-Czerwonych na wygranie Speedway of Nations. O juniorów nie musimy się natomiast martwić.

Łukasz Kuczera

Źródło artykułu: