Gdy prosimy ludzi związanych z żużlem o jedno zdanie charakteryzujące Tobiasza Musielaka, odpowiedź jest najczęściej taka sama. Zmora i utrapienie sędziów. Arbitrzy dostają białej gorączki i oblewają ich zimne poty, kiedy dowiadują się, że przyjdzie im prowadzić spotkanie, w którym pojedzie ten żużlowiec.
To jednak nie wina bohatera tej historii, że refleksowo jest jednym z lepszych w branży. Zamek taśmy startowej idzie w górę, a on "wali" jak z katapulty. Nie raz i nie dwa dochodziło do spornych sytuacji. Sędziowie krzywdzili Tobiasza przerywając mu dobre wyjścia z "gumy". Wynikało, to w głównej mierze też tego, że wiele razy udało mu się panów na wieżyczce nabrać, więc ci mieli na niego baczniejsze patrzenie. Szybko trafił na ich czarne listy i był na samym szczycie tych do utemperowania w pierwszej kolejności.
CZYTAJ TAKŻE: Sezon 1998 należał do Ipswich. Dream-team z Gollobem i Rickardssonem
Sam Musielak niejednokrotnie podkreślał, iż w przerwie zimowej zwraca bardzo dużą uwagę nad doskonaleniem tego elementu żużlowego rzemiosła. Tobiasz bazuje na świetnej pracy z dźwigienką sprzęgła, ale i w polu mu niczego nie brakuje. Charakteryzuje go nienaganna sylwetka i efektowny styl jazdy. Po prostu najlepsza w kraju, leszczyńska szkoła.
ZOBACZ WIDEO Różnica zdań w kwestii obcokrajowca pod numerem młodzieżowym. Chcemy ratować inne kraje, za chwilę obudzimy się z ręką w nocniku?
Przychodząc do szkółki Unii Leszno, praktycznie z miejsca wypatrzono w nim to "coś". Papiery na jazdę to jedno, ale szybko też okrzyknięto Tobiasza "złotym dzieckiem". Wraz z bratem Sławomirem, który skończył już przygodę z żużlem, miał stworzyć trzon drużyny na lata. Za juniora nie było sezonu, w którym nie przywiózłby worka medali z różnych imprez. Do jego największych sukcesów należą złoto DMŚJ i srebro IMEJ z 2012 roku.
Kiedy na placu boju został sam Tobiasz, przez pewną chwilę wszystko układało się wzorcowo. Opaska kapitańska w macierzystym, utytułowanym klubie i wielkie perspektywy. Długo wydawało się, że młodszy z braci będzie tym kim Adrian Miedziński dla Torunia. Historia obu jest nieco podobna i co ciekawe, panowie spotkali się w sezonie 2018 w Włókniarzu Częstochowa, gdy znajdowali się w permanentnym kryzysie i szukali nowych bodźców do dźwignięcia kariery po nagłym i jednak dość nieoczekiwanym hamulcu.
U Tobiasza dołek zaczął się wcześniej niż u Miedzińskiego. Praktycznie zaraz po przejściu w wiek seniora. Po trudnym rozstaniu z Unią trafił do ROW-u Rybnik, z którym spadł z PGE Ekstraligi. Zła passa trwała. Średnie w okolicach 45. miejsca na koniec rozgrywek i następne zmiany klubów. CV wypchane nowymi miastami zaczęło rosnąć w zastraszającym tempie i zdaje się na razie nie mieć końca.
Od sezonu 2016 praktycznie ciągłe życie na walizkach. Po Lesznie były już wspomniane wyżej Rybnik i Częstochowa teraz Łódź, a wszystko na to wskazuje, że od 2020 będzie przejawiający mocarstwowe ambicje Toruń. Tę ostatnią zmianę można w końcu rozpatrywać w kategoriach sportowego awansu.
Przed niedawno skończonym sezonem 26-latek po chudych latach postanowił zrobić krok do tyłu i odbudować się w Nice 1.LŻ. Teraz tylko od niego zależy, czy w ekipie faworyta do wygrania zaplecza udźwignie presję i wróci do najlepszej ligi świata, czy nadal będzie krążył między klasami z łatką żużlowca za słabego na PGE Ekstraligę, ale też wyrastającego ponad przeciętność w Nice 1. LŻ.
CZYTAJ TAKŻE: Musielak z szansą na drugi tytuł w Anglii
Musielak wyszedł z założenia, że najlepszą receptą na powrót do wysokiej dyspozycji będzie zahaczenie się w lidze angielskiej i jak największa dawka spotkań o stawkę. Oazę i przystań znalazł w Swindon Robins. Wśród Rudzików czuje się jak w domu. Jest ulubieńcem miejscowych kibiców i podczas gdy inni Polacy raczej rezygnują z występów w Premiership, on teraz szykuje się do finału przeciwko Ipswich Witches.
Będzie tam Biało-Czerwonym rodzynkiem w angielskim cieście. Jest też aktualnie jednym z ostatnich naszych Mohikanów na tamtejszych arenach. I choć wielu powie, że prestiż ligi z każdym sezonem upada, to sukcesu Tobiasza nie powinniśmy w żadnym wypadku deprecjonować. Warto dodać, że Tobiasz stoi przed szansą na drugie mistrzostwo Anglii w barwach Robins. Dwa lata temu rywalem Musielaka i spółki było Wolverhampton Wolves.
Musielak jest raczej lubiany w speedway'owym światku. Elokwentny, uprzejmy, zawsze ma coś interesującego do powiedzenia. Nic zatem dziwnego, że jak ma tylko wolne, stacje telewizyjne bardzo chętnie zapraszają go do siebie, aby skomentował w studio poczynania kolegów i wydarzenia na torze. Bez cienia wątpliwości jednak Tobiasz życzyłby sobie, aby częściej niż na szklanym ekranie pojawiał się pierwszy tuż po przecięciu linii mety.