Maksym Drabik ze względu na zwolnienie lekarskie nie wziął udziału w meczu Polski z Resztą Świata, jaki odbył się 12 października na stadionie w Rybniku. Trener Marek Cieślak o planowanej absencji swojego zawodnika dowiedział się pocztą pantoflową. Drabik nie zadzwonił do Cieślaka, później nie odbierał jego telefonów.
W ostatnich dniach o zachowaniu Drabika powiedziano już sporo, a głos postanowił zabrać też Anders Frojd. Menedżer Lejonen Gislaved ma okazję od kilku lat współpracować z młodym żużlowcem przy okazji meczów Elitserien.
Czytaj także: Mrozek nie będzie wydawać więcej niż ma
"Uważam, że doszło do niesprawiedliwej krytyki Maksyma. Maksym przesłał zaświadczenie lekarskie stwierdzające, że nie jest w stanie brać udziału w zawodach. Wiem, że pod koniec sezonu w Szwecji był zmęczony i miał problemy zdrowotne" - napisał Frojd w oświadczeniu.
ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow: Nie spełniłem swoich marzeń. Zazdroszczę tytułu Zmarzlikowi
"Od kilku lat mam przywilej bycia trenerem Maksyma w Szwecji. Maksym jeździ dla nas od 2016 roku. Na własne oczy widziałem, jak niesamowity talent ma Maksym i jak imponująco szybko się rozwija. Jest bardzo ambitnym i zdeterminowanym zawodnikiem i wkłada całą swoją energię w bycie najlepszym. Jest dzisiaj najlepszym juniorem na świecie, właśnie wygrał złoto w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów 2019. Za kilka lat ma szansę zostać mistrzem świata!" - dodał szwedzki menedżer.
"Z Maksymem i jego zespołem zawsze bardzo łatwo się współpracuje. Maksym stawia się na wszystkie mecze dobrze przygotowany i z najlepszą postawą. Zawsze daje zgromadzonej publiczności przedstawienie na najwyższym poziomie. Wielokrotnie byłem również świadkiem jak pomaga swoim kolegom z Polski" - zapewnił Frojd.
Od redakcji. Nie zamierzamy kwestionować tego, że z Drabikiem "zawsze bardzo łatwo się współpracuje". Jednak właśnie przy okazji meczu Polski z Resztą Świata tej współpracy zabrakło. Wystarczyłby jeden telefon do trenera, a sprawy w ogóle by nie było. Przecież Bartosz Smektała zgodził się zastąpić Drabika w pięć sekund. Przyjechał do Rybnika mimo choroby, a przecież też mógł zasłonić się trudami sezonu i zmęczeniem.
Drabik swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem nawarzył sobie piwa, które w roku 2020 będzie musiał sam wypić. Jak zapewnił bowiem trener Cieślak, 21-latek nie otrzyma powołania do kadry i nie zobaczymy go w eliminacjach do Grand Prix. To może sprawić, że droga do mistrzostwa świata wśród seniorów nieco się u niego wydłuży.
Czytaj także: Leszczyńsko-rybnicka przyjaźń Smektały i Woryny
Pozostaje mieć nadzieję, że ostatnie wydarzenia dały nieco do myślenia Drabikowi i przy następnej okazji będzie on miał odwagę sięgnąć po telefon i po prostu powiedzieć "trenerze, nie mam już sił, by jechać w tym meczu, niech mnie ktoś zastąpi, na pewno się ktoś znajdzie". Ewentualnie "mam wykupione wakacje i nie chcę z nich zrezygnować". Młodość ma swoje prawa i każdy popełnia błędy. Kwestia czy wyciąga się z nich wnioski.
Przykładem dla Drabika niech będzie Patryk Dudek, który w dniu meczu polskiej kadry startował w turnieju w Niemczech. Poinformował jednak żużlową centralę, że dał słowo tamtejszym działaczom kilka tygodni wcześniej i nikt dramatu z tego nie robił.