Żużel. Oceniamy drużyny po sezonie. Lokomotiv najsłabszy od lat. Pachniało barażami. Jest potrzeba zmian

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Timo Lahti
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Timo Lahti

To nie był Lokomotiv Daugavpils, którego pamiętaliśmy z ostatnich sezonów. Drużyna, która rok w rok walczyła o play-offy, tym razem stoczyła ciężki bój o uniknięcie baraży. Na Łotwie coś w tym roku ewidentnie nie zagrało.

[b]

KOMENTARZ.[/b] Przyzwyczailiśmy się do tego, że Lokomotiv Daugavpils nigdy na papierze jakoś szczególnie nie straszy, a gdy przychodzą rozgrywki ligowe, to drużyna wszystkich zaskakuje. Tym razem miało być podobnie. Zimą do zespołu trafił Andrzej Lebiediew, który miał się odbudować, a przy okazji z marszu stać się liderem. Tak też było, jednak okazało się, że Łotysze mieli olbrzymi kłopot z drugą linią.

Można by rzec, że dwie petardy to za mało. Poza wspomnianym Lebiediewem dobrze jechał jeszcze tylko Timo Lahti. I nawet, gdy spojrzymy w statystyki, zauważymy olbrzymią przepaść między tą dwójką a resztą zespołu. Szybki rzut oka na liczby. Liderzy ze średnią 2,307 (Lebiediew) i 2,111 (Lahti). Następny w kolejności Wadim Tarasienko legitymował się średnią na poziomie... 1,431 pkt. To wiele tłumaczy.

Żużel. Kułakow i Ljung poradziliby sobie w PGE Ekstralidze. Czaja i Mroczka jadą na nazwisku (noty). CZYTAJ WIĘCEJ!

BOHATER. Chyba na największe wyróżnienie zasługuje Lahti. Nie był to może anonimowy zawodnik, ale przed sezonem chyba mało kto spodziewał się, że może punktować tak skutecznie. Świetnie zaczął rozgrywki. Lebiediew długo był w jego cieniu. W ciemno można założyć, że gdyby nie trafił tak z formą, to Lokomotiv wylądowałby na ligowym dnie. Tak dobra jazda poskutkowała wysypem ofert z innych klubów. Mówi się, że Lahti zimą przejdzie do Car Gwarant Startu Gniezno.

ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota zszokował kibiców. "Lekarz w Polsce widząc moją nogę zbladł"

KONTROWERSJA. Łotysze zawsze słynęli z doskonałego przygotowania własnego toru. Często rywale mówili o twierdzy nie do zdobycia. W tym sezonie coś w tym elemencie się zacięło. Co prawda Lokomotiv przegrał u siebie tylko dwa mecze, ale trudno nie odnieść wrażenia, że gdzieś utracili swój największy atut. Zawodnicy kręcili nosami i głośno krytykowali przygotowanie nawierzchni. Trener Nikołaj Kokin nie zawsze był tego samego zdania.
 
PLUS. Młodzieżowcy. Może to trochę naciągany plus, ale w kilku meczach juniorzy zrobili różnicę i pomogli odnieść zwycięstwo drużynie. Biorąc pod uwagę kiepską drugą linię, bez nich ciężko byłoby o sukces. Inna sprawa, że w Daugavpils zawsze pojawiały się jakieś talenty. Ostatni to Oleg Michaiłow. Z tej mąki będzie chleb.

MINUS. Kjastas Puodżuks był cieniem samego siebie. Fatalny sezon za Łotyszem. Miał być jednym z liderów, a tymczasem okazał się niemal najsłabszym ogniwem. Coś złego dzieje się z tym zawodnikiem. Z roku na rok jest coraz słabszy. A wystarczy wrócić pamięcią do czasów juniorskich, w których prezentował się całkiem obiecująco. Musi z pewnością wystawić sobie rachunek sumienia i wziąć się w garść. Jeszcze chwila i lokalny matador straci miejsce w drużynie.

CYTAT. "Moi zawodnicy wiedzą więcej ode mnie. Nie wiem, jak im pomóc" - mówił trener Nikołaj Kokin po kolejnej porażce swojej drużynie na własnym torze. Taki obrazek nie był zresztą wyjątkiem. Szkoleniowiec łotewskiego klubu często musiał rozkładać bezradnie ręce. To tylko pokazuje, że drużyna potrzebuje zmian, a najlepiej konkretnych wzmocnień.

LICZBA - 4. Tyle zwycięstw w całym sezonie odniósł Lokomotiv. Trochę tego mało. Swoją drogą może się za bardzo przyzwyczailiśmy do skuteczniejszej jazdy tej drużyny w poprzednich sezonach. Ciekawe, jak potoczą się losy tego klubu w najbliższym czasie. Na razie w kontekście ewentualnych transferów na giełdzie nie mówi się zbyt wiele. Niewykluczone, że klub nie zmieni swojej polityki i dalej będzie bazować w głównej mierze na miejscowych zawodnikach. Strategia mocno ryzykowna.

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Sparta nie zamierza rezygnować z jazdy w ósemkę. Są cztery opcje

Komentarze (0)