Za tydzień otwiera się okienko transferowe dla polskich lig żużlowych, ale jak co roku o tej porze, zwłaszcza w PGE Ekstralidze kluby czekają już tylko na oficjalne ujawnienie nazwisk. Ostatnią zagadką, która mogła znacząco zachwiać przyszłorocznym układem sił był Krzysztof Kasprzak i to gdzie finalnie wyląduje.
W czwartek na konferencji prasowej asa z rękawa wyciągnął nowy prezes Stali Gorzów - Marek Grzyb, choć nadzieję na podobny scenariusz miał i szef Speed Car Motoru Lublin - Jakub Kępa. Na pół roku przed początkiem sezonu Stal - Motor 1:0. Na razie przy stole, ale na początek zawsze coś. Otwarcie kadencji iście brawurowe, na poziomie stuprocentowej skuteczności w działaniach. I jaki by ten Kasprzak nie był przebiegły, panu Grzybowi należą się słowa uznania, bo odniósł pierwszy znaczący sukces na zawsze gorącym stołku szefa gorzowskiego klubu.
CZYTAJ TAKŻE: Kasprzak grał na dwóch fortepianach. To norma, nie przestępstwo
Prezes Stali zresztą zgrabnie ujął przebieg rozmów z Kasprzakiem. "Można powiedzieć, że Krzysztof znajdował się na zakręcie, ale zawrócił do Gorzowa" Ciekawe czy 35-latek zdążył zgasić silnik samochodu, czy od razu zawinął się spod Al. Zygmuntowskich i Kępa zobaczył chociaż tylną szybę machając mu na pożegnanie.
ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow: Nie spełniłem swoich marzeń. Zazdroszczę tytułu Zmarzlikowi
Abstrahując już od tego, że Grzyb musiał głębiej sięgnąć do kieszeni żeby przekonać Kasprzaka do zmiany decyzji, (sam wspomniał, że za nim najtrudniejsze negocjacje w życiu) z punktu widzenia kibicowskiego nawet cieszę się, że DJ KK507 dalej będzie grał na tę samą nutę.
PGE Ekstraliga 2020 zapowiada się przez to dużo bardziej interesująco niż to miało miejsce w minionych rozgrywkach. Przynajmniej teoretycznie nie powinno być ligi dwóch prędkości. Składy wyglądają na mocno wyrównane. Różnica w potencjałach się zatrze, więcej zespołów będzie aspirować do fazy play-off. Wystarczy spojrzeć na niedawnych medalistów.
Jest mocarz z Leszna, Sparta, rosnący w siłę Włókniarz. Nie bez szans na czwórkę będą ekipy z Grudziądza, Zielonej Góry, Lublina i po roku przerwy Gorzowa. O Rybniku lepiej nie napisać nic, niż potem się sparzyć. Speedway Ekstraliga, telewizje nsport+ i Eleven mogą zacząć zacierać ręce i szykować słupki na rekordy oglądalności.
Jeden z kolegów redakcyjnych powiedział mi, że przeceniam siłę Gorzowa, bo nie widzi tam ani grama juniora. Nie do końca się z tym zgadzam, choć przykład Falubazu wskazywałby co innego. Dodał, że wystarczył jeden konkretny transfer, podmianka na linii duńskiej i mój światopogląd o Stali obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni.
Jasne, każdy ma swoje zdanie. Z tym, że akurat dla mnie, po przejęciu ze zdegradowanego Get Well syna marnotrawnego Nielsa Kristiana Iversena, wywaleniu Petera Kildemanda i zatrzymaniu Kasprzaka Stal wygląda na drużynę solidną, zbilansowaną. Te klocki zaczynają mi do siebie pasować. Choć juniorzy są znakiem zapytania, to tak sobie dumam, że wcale ten Mateusz Bartkowiak przy młodzieżowej bryndzy nie musi być dostarczycielem punktów, lub jak kto woli kewlarem.
Spokój finansowy jest, więc nic już nie stoi na przeszkodzie, aby były wicemistrz świata wrócił do przynajmniej przyzwoitej formy. To klucz do tego, żeby z ekipy plątającej się po dolnych rejonach tabeli, gorzowianie ponownie włączyli się do walki o najwyższe cele.
Idąc dalej. Przy składzie jaki udało się zbudować Szymon Woźniak, który pełnił ostatnio funkcję jednego z liderów może nawet zostać przesunięty do roli doparowego, a to już świadczy o zwiększonym potencjale Stali. A i pole do manewrów taktycznych Stanisławowi Chomskiemu znacząco rośnie.
CZYTAJ TAKŻE: Kasprzak niczym wytrawny pokerzysta
Ktoś powie, że prezes Motoru znów dał się ograć jak małe dziecko. I to drugi raz z rzędu przez tą samą osobę. Jeśli dodamy do tego Hancocka, to czarna lista powiększa się w zastraszającym tempie. Warto jednak zadać sobie pytanie, czy ten Kasprzak był aż tak niezbędny Motorowi, skoro w odwodzie jest np. Jamróg, a poza tym ma świetnych, prawdopodobnie najlepszych juniorów w PGE Ekstralidze. Kuba nie dość, że jest opcją dużo tańszą, to na wypruwanie sobie żył i dalsze licytacje lepiej zaoszczędzić sobie nerwów. Nie, to nie. Karma zawsze wraca.
Inna sprawa, że Kępa nie wygląda na takiego, co by się przejmował niepowodzeniami. Hancocka szybko wyrzucił z pamięci, to i Kasprzak nie przysporzy mu budzenia się w środku nocy. Nawet, gdy wysypują mu się kolejne opcje, on zawsze trzyma w pogotowiu plan B i jak widać, póki co wychodzi na tym nie najgorzej.