Żużel. Prezes Stali ośmieszył Kasprzaka. Zawodnik kłamał w żywe oczy mówiąc, że nie rozmawiał z Motorem

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Krzysztof Kasprzak.
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Krzysztof Kasprzak.

Krzysztof Kasprzak upiera się, że nie szukał nowego klubu, a na łączach był tylko z truly.work Stalą Gorzów. Doniesienia o transferze do Speed Car Motoru Lublin nazywa "bzdurami", podczas gdy nowe światło na jego słowa rzuca prezes Marek Grzyb.

- Gorzów to mój drugi dom. Po co coś zmieniać? Widzę, jak prezes podchodzi do sprawy, trener wciąż ma power. Wiem, że w Stali wszystko może działać i w przyszłym sezonie zagra tak, jak powinno. Nie widzę sensu, by jeździć po Polsce i szukać czegoś innego, skoro w Gorzowie jest wszystko OK - powiedział .

- Ale szukałeś? - dopytał jeden z gorzowskich dziennikarzy. - Nie, ja nie szukałem. Każdemu klubowi, który pytał, odpowiadałem: po pierwsze muszę rozliczyć się ze Stalą Gorzów, usiąść do rozmów, zapytać o plan. A że prezes i trener widzieli mnie w drużynie i zapewnili, że wszystko będzie w porządku, zostałem. Ja zaufałem im, oni mi - wyjaśnił.

Czyli wychodzi na to, że Krzysztof Kasprzak do 20 października, bo tego dnia odbyło się jego spotkanie z prezesem Markiem Grzybem, z nikim się nie kontaktował i nie rozmawiał. Jego słowa są o tyle zastanawiające, że przecież żaden z żużlowców o zdrowych zmysłach nie rozpoczyna rozmów z potencjalnym, nowym pracodawcą, w drugiej połowie października. Wtedy większość składów jest już przecież domknięta, a jeśli nie domknięta, to brakuje tylko dogrania szczegółów współpracy.

ZOBACZ WIDEO Cieślak o odejściu Miedzińskiego z Włókniarza. "Dużo do powiedzenia miał jego sponsor"

A teraz wypowiedź zawodnika i wiarygodność jego słów zestawmy z tym, jaką wiedzę nt. ewentualnego przejścia ze Stali do Motoru posiadł prezes Grzyb: - Był tam (w Lublinie - WP SF) w zasadzie jedną i drugą nogą. Można powiedzieć, że znajdował się na zakręcie, ale zawrócił do Gorzowa. Mogę zdradzić, że oferta, którą otrzymał z Lublina, była dużo lepsza pod względem finansowym (więcej TUTAJ). Czyli wychodzi na to, że Kasprzak sam zapętlił się w swoich zeznaniach, a teraz kłamie w żywe oczy żeby tylko nieudolnie się wybielić przed gorzowskimi kibicami, po tym jak dobił targu ze Stalą, wystawiając na ostatniej prostej Motor? 

Zobacz też: Żużel. Przed otwarciem okna. W Stali jak w starym, dobrym małżeństwie. Pokerzysta Kasprzak, co z tą juniorką?

- Nie mogłem nikogo wystawić, skoro z nikim nie miałem nic podpisane ani dogadane - kontynuował Krzysztof Kasprzak na pytanie o Speed Car Motor Lublin. Zapewne do tego klubu trafiłby w przypadku fiaska rozmów z truly.work Stalą Gorzów, o ile prezes Jakub Kępa miałby na tyle cierpliwości, by czekać na rozpoczęcie rozmów do 20 października. Bo powtórzymy słowa Kasprzaka: z nikim się przecież nie kontaktował.

Były mistrz Polski na łączach był podobno tylko i wyłącznie z gorzowskim klubem. - Byliśmy w stałym kontakcie. W pewnym momencie pan prezes powiedział, że jeśli nawet będę myślał o zmianie barw, nie będzie miał mi tego za złe, bo wiadomo, jak krótka jest nasza kariera. Warunki finansowe są bardzo ważne, ale są ważniejsze rzeczy niż pieniądze. Cieszę się, że nadal będę startował w Stali Gorzów - podkreślił Kasprzak.

Źródło artykułu: