Żużel. Amerykanie mają kolejny talent. Sebastian Palmese chce jeździć w GP i jest oczarowany Polską

Materiały prasowe / Kenny Lonngren / Sebastian Palmese na prowadzeniu
Materiały prasowe / Kenny Lonngren / Sebastian Palmese na prowadzeniu

- Moim celem jest jazda dla drużyny w Europie, co przygotuje mnie do ścigania się w Grand Prix - powiedział Sebastian Palmese. 16-latek jest jednym z najbardziej utalentowanych amerykańskich żużlowców młodego pokolenia

W tym artykule dowiesz się o:

Sebastian Palmese ma 16 lat, natomiast swoją przygodę z żużlem rozpoczął już w sezonie 2010. Obecnie uczy się w liceum i jak sam o sobie mówi, jest wielkim fanem plaży, a także kocha pracować ze wszystkim, co ma silnik.

- Pochodzę z małego miasteczka Costa Mesa w Kalifornii. Mój ojciec zawsze chodził oglądać szalone żużlowe wyścigi na lokalnym torze. Nigdy nie myślał o tym, żeby samemu spróbować. Zabierał mnie na zawody, gdzie widziałem, jak chłopacy się ścigają. Poczułem w sobie miłość i pasję do tego sportu - powiedział Palmese w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Tata kupił mi pierwszy motocykl, kiedy miałem siedem lat. Od tamtej pory jeżdżę niemal co weekend - dodał młody zawodnik.

ZOBACZ WIDEO Przepis na sukces Wiktora Lamparta. Junior Motoru przeszedł na wegetarianizm

Czytaj także: Pedersen granatem w szatni MRGARDEN GKM-u Grudziądz? Tam nie ma grzecznych chłopców

Urodzony w 2003 roku żużlowiec ma na swoim koncie sporo sukcesów. Trzy razy z rzędu został mistrzem kraju na motocyklach o pojemności 250cc. Zwyciężał również w kategorii 150cc. W swoim debiucie w "dorosłym" żużlu od razu zameldował się w czołówce. Amerykanin ma ambitne plany na przyszłość.

- Chciałbym wyruszyć do Europy i tam spełnić swoje marzenia o zostaniu profesjonalnym żużlowcem. Byłem już tam, kiedy ścigałem się w mistrzostwach świata w klasie 250cc. Moim celem jest jazda dla drużyny w Europie, która przygotuje mnie do ścigania się w Grand Prix - zapowiedział.

Przed rokiem Sebastian Palmese, wraz ze swoim rodakiem Coltonem Hicksem, pojawił się w Polsce przy okazji mistrzostw świata w kategorii 250cc. W półfinale zajął 11. miejsce z dorobkiem sześciu punktów. Zawodnik przyznaje, że bardzo spodobało mu się w Gdańsku.

- Moja przygoda w Polsce była niesamowita. Zatrzymywaliśmy się w niesamowitych hotelach, mieliśmy świetny transport, a miasto jest po prostu piękne. Wspaniale było również w Pradze - wspominał nasz rozmówca, który ma nietypowe przezwisko.

- Mój pseudonim to "Big Daddy", ponieważ byłem pucułowatym dzieckiem, kiedy miałem kilka lat. Wszyscy uwielbiali to, że jeżdżę na motocyklu, który był trochę za duży. Słynny spiker Bruce Flanders przypadkowo mnie tak nazwał, inni to podłapali i chyba już na zawsze będę "Big Daddy" - wyjaśnił Sebastian Palmese.

Czytaj także: Niemcy dostali umowę od GKSŻ. Będą mieć prawo awansu. W drugiej lidze wszyscy na nich liczą

W Stanach Zjednoczonych nie brakuje utalentowanych zawodników. Oprócz Palmese spore umiejętności posiadają także m.in. Colton Hicks, Max Ruml, Dillon Ruml, Broc Nicol, Blake Borello czy jeżdżący na motocyklach o pojemności 250cc Cameron Krezman, Landon Norton oraz Wilbur Hancock. Trudno jednak przypuszczać, aby Amerykanie doczekali się następcy Grega Hancocka.

- Młodzieżowa grupa jest świetna, dzieciaki uwielbiają ten sport i dają z siebie wszystko. Nie sądzę jednak, żeby w przyszłości pojawili się zawodnicy na poziomie Grega Hancocka. Nie ma wystarczającej liczby wyścigów i torów, aby młodzi zawodnicy mieli odpowiednio dużo czasu, aby skoncentrować się na karierze żużlowej - zakończył Sebastian Palmese.

Źródło artykułu: