W tej chwili mamy burzę wokół zagranicznego juniora, więc na dalszy plan zeszła sprawa powrotu do KSM. Jednak najpóźniej za miesiąc rozpocznie się gorąca dyskusja na ten temat. O KSM ma rozmawiać zespół ekspertów przy PZM. Jeśli rekomendują oni związkowi wprowadzenie tego rozwiązania, to wiosną 2020 roku usłyszymy, że w sezonie 2021 drużyny budując skład, będą musiały liczyć KSM poszczególnych zawodników, by zmieścić się w maksymalnym pułapie.
Swoją drogą, to PZM ma już gotowe rozwiązania w przypadku KSM. W połowie sezonu 2018 specjalna komisja rozważała, jak liczyć KSM i jaki powinien być maksymalny pułap. Rozwiązanie miało wejść w życie w 2020 roku. Weto postawiła Fogo Unia Leszno. Związek też nie był do końca przekonany do tego pomysłu.
Czytaj także: (Nie)wierny jak Kasprzak. Kiepski z niego aktor. Lepszy był jako didżej
Teraz jednak wiele się zmieniło. Unia nadal jest przeciwna, ale PZM już nie. W KSM widzi się sposób nie tyle na obniżenie kosztów, ile na bardziej wyrównaną ligę (więcej pisaliśmy o tym TUTAJ). W Lesznie są zadowoleni, ale inne ośrodki mają już dosyć dominacji Unii (trzy tytuły z rzędu). Nie sposób też nie zauważyć coraz większych kłopotów kolejnych beniaminków z budową składu. Rynek zawodniczy jest zabetonowany, więc nowi startują z bardzo niskiego pułapu.
ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy
Jakiej dyskusji i jakich rozwiązań w przypadku KSM możemy się spodziewać? Jeśli zostanie wzięte pod uwagę, to co wypracowała specjalna komisja rok temu, to górny KSM będzie wynosił 37. Policzono, że przy tym poziomie spadną zarobki gwiazd, a co ważniejsze, siedmiu dobrych zawodników zostanie bez pracy. Żużlowcy będą zmuszeniu kalkulować - obniżyć żądania, czy stracić robotę w PGE Ekstralidze?
Według pomysłu tamtej komisji KSM miałby być liczony z 5 lat. W rachubach wzięto pod uwagę przykład Nickiego Pedersena, który był po słabym sezonie 2017. Wyszło, że gdyby KSM liczyć z roku, to Pedersen miałby milionowe oferty. Miałby mały KSM, a jednak zawodnikiem jest wartościowym, więc byłby rozrywany przez kluby. Przy założeniu, że KSM byłby liczony z 3 lat, wyszło już nieco lepiej, ale dopiero przy 5 latach wszystko wyszło idealnie. W takim przypadku nawet jeden kiepski rok nie zaciemnia wartości żużlowca. Poza tym, przy 5 latach, nie ma jak zbijać KSM, co przecież w przeszłości się zdarzało.
Z pewnością działania tamtej komisji są dobrym punktem wyjścia do rozmów dla grupy ekspertów. Pewnie trzeba by raz jeszcze wszystko przeliczyć, ale KSM maksymalny dla drużyny wynoszący 37 i KSM dla zawodnika liczony z 5 lat, to jest coś, nad czym chyba warto się pochylić.