Maksymilian Śledź trenował w zeszłym sezonie w Lublinie, kiedy jeszcze trenerem drużyny był jego ojciec, Dariusz. - Był w naszej szkółce od dwóch lat. Trenował pod okiem Roberta Juchy, ale wówczas jeszcze Darek był w naszym klubie - wspomina Jacek Ziółkowski, menedżer Speed Car Motoru Lublin. - Nie udało mu się za pierwszym razem uzyskać licencji. Później przytrafiła mu się kontuzja i dopiero teraz przystąpił do ponownego egzaminu, który zaliczył pozytywnie - dodaje nasz rozmówca.
Żużlowe nazwisko wzbudza od razu zainteresowanie wśród kibiców, wszak w ostatnim czasie mamy sporo synów, którzy idą w ślady ojca. Mateusz Cierniak, syn Mirosława to jedno z najgorętszych nazwisk. Żużlowe papiery uzyskał niedawno także syn Mirosława Jabłońskiego, Mateusz, który uchodzi za spory talent. Furorę robi 13-letni syn Piotra Palucha, Oskar, który na razie wygrywa zawody na motocyklu o pojemności 250cc. - U nas w klubie nie patrzymy na nazwiska i fakt, że chłopak ma żużlowe geny. U nas wszyscy traktowani są tak samo. Liczy się to, jak kto jeździ, a nie jak się nazywa. Wiem, że wszystkim kojarzy się to nazwisko z Darkiem. Życzyłbym sobie, by Maksymilian jeździł w przyszłości tak, jak tata, który był bardzo dobrym zawodnikiem - mówi Ziółkowski.
W Lublinie mówią, że temat Maksymiliana Śledzia to melodia przyszłości. - Przed nim jeszcze dużo pracy. Mnie cieszy to, że chłopcy uzyskali w tym sezonie kilka licencji i w przyszłym roku będą mogli zbierać doświadczenie w zawodach juniorskich, których jest przecież bardzo dużo - dodaje menedżer Speed Car Motoru. - Liga? Do ligi to jeszcze czeka sporo pracy. Zarówno Maksymiliana Śledzia jak i jego kolegów - zaznacza Ziółkowski.
Próbowaliśmy skontaktować się także z Dariuszem Śledziem z prośbą o przedstawienie swojego syna, Maksymiliana. Obecny trener Betard Sparty Wrocław nie chciał mówić o swojej latorośli. - W spokoju niech dalej trenuje - usłyszeliśmy tylko od Dariusza Śledzia, próbując namówić go na wypowiedź o synu. W Polsce mamy wiele przykładów żużlowych rodzin. Bywały przypadki, że synowie bili na głowę sukcesy swoich ojców. Wiele jest także takich karier, gdzie następcy nie dorastali do pięt swoim słynnym tatusiom. Jak będzie w przypadku żużlowego duetu Śledziów? Przekonamy się w przyszłości.
Zobacz także: Na młodzież wydali grubo ponad milion
Zobacz także: Oni wkraczają w dorosły żużel. Uchowają się tylko nieliczni
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota zszokował kibiców. "Lekarz w Polsce widząc moją nogę zbladł"