Nie tak dawno pojawiło się hasło, że to Polska musi dbać o rozwój światowego speedwaya i w tym celu próbowano przeforsować pomysł, by na pozycjach młodzieżowych w PGE Ekstralidze mogli startować zawodnicy zagraniczni. W najlepszej lidze świata rozwijaliby się nastolatkowie z Danii czy Szwecji kosztem naszych rodzimych żużlowców.
Pomysł nie został przegłosowany, bo "za" rękę podniosło tylko dwóch prezesów - byli to przedstawiciele Betard Sparty Wrocław i PGG ROW-u Rybnik. - Bardzo się z tego cieszę - powiedział nam Jan Krzystyniak, były żużlowiec i trener.
Czytaj także: Greg Hancock ma swój pomysł na Grand Prix
Zdaniem Krzystyniaka, nadszedł czas, aby zwolennicy szkolenia rodzimych zawodników przeszli do kontrofensywy. Byłemu żużlowcowi spodobał się zwłaszcza pomysł, by w 2. Lidze Żużlowej jeździli tylko Polacy. - Byłoby dobrze, gdyby się tak stało. Musimy robić wszystko, by żużel nie upadł. Mamy coraz większe problemy z dostępnością polskich seniorów, więc trzeba działać - dodał.
ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy
Mnożyć można bowiem przypadki 22-latków, którzy po wejściu w wiek seniora zrezygnowali z dalszej jazdy i startów na żużlu. Skończył im się parasol ochronny w postaci pewnych miejsc w zespołach, a w II-ligowych realiach przegrali z żużlowcami z za granicy. Należy przy tym pamiętać, że ich rówieśnicy ze Skandynawii czy Wielkiej Brytanii dysponują większymi budżetami, bo zazwyczaj mają bardziej majętne rodziny czy sponsorów. W końcu zarabiają w euro czy funtach, a nie złotówkach.
Dlatego pomysł, by 2. LŻ była tylko dla Polaków wydaje się ciekawy. - Zacznijmy dbać w końcu o nasz żużel, a nie patrzmy na innych. Bo póki co, plują nam w twarz i wprowadzają zmiany przeciwko nam. Wygrywaliśmy seryjnie DPŚ, to zastąpili go SoN. W Grand Prix ma się teraz utrzymywać tylko sześciu zawodników, bo było za dużo Polaków, którzy prezentowali stabilną formę i potrafili się utrzymać w cyklu. Do tego ten nowy system punktacji, przy którym Zmarzlik nie byłby mistrzem świata. Ciągle rzucają nam kłody pod nogi, a my nic nie robimy - stwierdził Krzystyniak.
Czytaj także: Zmarzlik urządził sobie nowy kącik w domu
Nasz ekspert liczy w tej dziedzinie na większą determinację żużlowych władz. - Skoro światowe władze chcą nam zaszkodzić, to róbmy też coś im przeciwko. Wiem, że nasi działacze potrafią się chwalić, mówić o pieniądzach, o wzroście zainteresowania dyscypliną. Tylko jakoś nie słyszymy o tym działaniu od podstaw, od zdobywaniu juniorów. Kwitują to słowami "młodzież nie garnie do żużla" i myślą, że sprawa jest załatwiona. To błąd - podsumował Krzystyniak.